Twilight
Gość
- Okay.. To wiesz co... Mam do ciebie pewne pytanka...
<powiedziała niepewnie, bojąc się czegoś>
Gość
- Jak am pozarywać do Bradiego?
<zapytała niepewnie, bojąc się, ze ją wyśmieje>
Gość
- Nie będziesz moim seksuologiem i uspokój się, ale mówię poważnie! Zależy mi!
<jęknęła cicho>
Gość
- Wieeem...
<mruknęła>
- Okay... To chyba więcej pytanń nie mam.
<zachichotała>
Gość
- Ostatnio nie mogę jej nigdzie znaleźć... Gdzie ją wcięło?
<zapytała cicho>
Gość
- Paul... Powagi troszkę chcociaż!
<warknęła do niego>
Gość
- Bo to twoja rodzina, idioto?
<jęknęła głośno>
Gość
- Nie musicie sie do siebie przyznawać, ale nic tego nie zmieni, ze jesteście rodziną...
<powiedziała spokojnym, opanowanym tonem>
Gość
- Taaak...
<mruknęła>
- Ale ty nie masz ani znajomości, ani kasy na jakąś łapówkę...
<dodała jeszczze ciszej>
Gość
- Taak... Nie ma to jak przestraszenie niewinnych, biednych ludzi przez swoje drugie wcielenie...
<powiedziała zniesmaczona>
Gość
- Tsaa... Ja jakoś w tym wszystkim nic nie widzę...
<mruknęła zdziwiona jego zachowaniem>
Gość
- Wiesz co... Ani ślepa, ani głupia nie jestem... Bo przynajminej w porównaniu do innych wilków nadal się uczę i mam pracę... Nie tak, jak ty!
<warknęła głośno>
Gość
- Paul! Ogarnij się... I zajmij się Rachel, okay? Znajdź se pracę, albo coś!
<pouczyła go>
Gość
<zastanowiła się przez chwilę>
- Mam dla ciebie pracę...
<oświadczyła mu spokojnie>
Gość
- Jak wrócicie, to się dowiesz, ale niezła praca...
<zapewniła go szczerze, próbując ukryć przed nim to, co chciała mu powiedzieć, ale jak wróci>