- Twilight http://www.fanizmierzchu.pun.pl/index.php - Dom Cullenów http://www.fanizmierzchu.pun.pl/viewforum.php?id=7 - Pokój Belli i Edwarda http://www.fanizmierzchu.pun.pl/viewtopic.php?id=28 |
Renesmee Cullen - 2010-02-19 21:55:32 |
. |
Renesmee Cullen - 2010-02-19 22:16:41 |
*Zapukała delikatnie i otworzyła drzwi* |
Bella Cullen - 2010-02-19 22:19:42 |
*weszła i zaczęła się urządzać* |
Bella Cullen - 2010-02-19 22:22:36 |
Hej córuś! Co słychać? *powiedziała witając siostrę* |
Renesmee Cullen - 2010-02-19 22:24:40 |
*Klasnęła w dłonie* |
Bella Cullen - 2010-02-19 22:29:39 |
Znakomicie. Szkoda, ze chłopaki pojechali na polowanie. Brakuje mi ich. *powiedziała z lekkim żalem* |
Renesmee Cullen - 2010-02-19 22:31:13 |
Oj nie przejmujmy się teraz nimi. |
Bella Cullen - 2010-02-19 22:49:57 |
Yym... jakoś nie mam ochoty. Może zakupy? *zaproponowała* |
Renesmee Cullen - 2010-02-19 22:51:18 |
No jasne, na zakupy to zawsze chętnie. |
Bella Cullen - 2010-02-19 22:52:46 |
To chodź. *wzieła ja za rękę i poprowadziła do garażu* |
Bella Cullen - 2010-02-20 21:17:54 |
*weszłą do pokoju z zakupami* |
Bella Cullen - 2010-02-21 14:45:30 |
*wstała żałując, że nie możespać* |
Bella Cullen - 2010-02-22 18:43:24 |
*weszął i usiadła na łóżku* |
Bella Cullen - 2010-02-23 18:10:05 |
Ymm... Nie mam jakoś ochoty. Chłoaki już wrócili? *spytała* |
Bella Cullen - 2010-02-23 19:43:11 |
Hm, szkoda. Wiesz All, nie obraź się, ale chciałabym jeszcze troszkę poczytać. *powiedziała wskazując książkę.* |
Bella Cullen - 2010-02-23 19:55:00 |
*wróciła do lektury* |
Bella Cullen - 2010-02-26 19:22:59 |
*skończyła czytać. Wstała i zeszła na dół* |
Bella Cullen - 2010-02-27 18:38:30 |
*weszła do pokoju* |
Bella Cullen - 2010-02-27 20:18:27 |
*weszła do pokju i rzucia torbę w kąt* |
Bella Cullen - 2010-02-28 19:24:52 |
*weszła i poszła do garderoby* |
Bella Cullen - 2010-03-01 19:50:54 |
*weszła do pokoju, wzieła książkę, usiadła na parapecie i zaczęła czytać* |
Bella Cullen - 2010-03-02 17:16:18 |
*odłozyła książkę i zeszła na dół* |
Bella Cullen - 2010-03-05 16:18:16 |
*weszła do pokoju z zakupami* |
Bella Cullen - 2010-03-05 16:33:53 |
*wróciła do pokoju z tarczą na przedramieniu.* |
Bella Cullen - 2010-03-05 16:49:57 |
*wskoczyął do pokoju* |
Bella Cullen - 2010-03-06 12:05:21 |
*wskoczyła do pokoju* |
Bella Cullen - 2010-03-07 19:10:46 |
Weszła i rzuciła sie na łóżko. Zaczęła rozmyślać. |
Bella Cullen - 2010-03-09 17:43:31 |
Wstała. Była uż całkiem spokojna. Zeszła na dół. |
Bella Cullen - 2010-03-21 14:28:44 |
*wskoczyła do pokoju* |
Edward Cullen - 2010-03-22 23:06:37 |
Wszedł do pokoju i walnął się na łóżku. Wpatrzył się w sufit i zamyślił. Leżał spokojnie nie poruszywszy się. Postanowił poczekać na Belle tutaj. Miał nadzieję, że w końcu się pojawi. |
Edward Cullen - 2010-03-23 00:32:07 |
Wstał z łóżka i podszedł do biurka. Wziął kartkę i skreślił parę słów do Belli. |
Bella Cullen - 2010-03-23 19:31:21 |
Weszła do pokoju. |
Edward Cullen - 2010-03-26 01:49:02 |
Wszedł do pokoju i położył się na łóżku. Leżał nieruchomo patrząc w sufit. Po chwili zdjął koszulę i znów się położył. Leżał spokojnie czekając na Bells. Jego tors był nie naturalnie ułożony. |
Bella Cullen - 2010-03-26 17:55:31 |
Wskoczyła cicho do sypialni. Zobaczyła męża bez koszu leżącego na łóżku. Nic nie mówiąc położyła się obk niego i wtuliła w jego tors. |
Edward Cullen - 2010-03-26 21:39:36 |
Syknął z bólu lecz przytulił żonę do siebie. |
Rosalie Hale - 2010-03-26 22:05:05 |
Wparowała bez pukania do pokoju BElli i Edwarda, lecz za chwile tego pożałowała. |
Edward Cullen - 2010-03-26 22:23:42 |
- Małe nieporozumienie w Pubie. Jutro będę zdrów jak ryba. - powiedział unosząc się lekko na łokciach i patrząc na siostrę. Uśmiechnął się lecz po chwili oczy pociemniały mu z bólu. Dźwignął się na ramionach i usiadł na łóżku. |
Rosalie Hale - 2010-03-26 22:27:09 |
- Chęć uprzykrzenia Ci życia, ale widzę, że bez mojej pomocy się obeszło - przyznała krzywiąc się na widok rannego brata. |
Edward Cullen - 2010-03-26 22:34:03 |
- Rose wiesz ostatnio jakoś mi życie samo daje w kość. A wczoraj dostałem kijem Baseballowym bo broniłem All i Jazza. Niestety chyba nic nie możesz dla mnie zrobić no chyba, że wiesz gdzie jest ojciec. To wtedy mi pomożesz. - powiedział patrząc na siostrę z uśmiechem. Jakoś nie było mu w smak się tłumaczyć przed Rose ale wiedział, że bez tego się nie obejdzie. |
Rosalie Hale - 2010-03-26 22:38:10 |
- Ach.. Ty zawsze musisz wplątać się w jakieś tarapaty. JAk nie zakochujesz się w człowieku, to obrywasz broniąc innych.. - pokręciła głową z dezaprobatą. Dla niej poświcenie się nie było tak łatwym i oczywistym uczuciem. |
Edward Cullen - 2010-03-26 22:50:16 |
- Rose mówię Ci, że jutro będę jak nowy. To tylko żebra i nic więcej a znając życie pewnie się dobrze zrosną. Wolę by mnie zwykły lekarz nie oglądał. Wiesz może się zdziwić gdy mi badania zrobi lub mojej skóry dotknie. A od Bells się łaskawie odczep. Dalej jej nie lubisz? Nie rozumiem skąd ta awersja u Ciebie. - powiedział spokojnie patrząc na siostrę. |
Rosalie Hale - 2010-03-26 23:18:18 |
- Ach, nie czepiam sie tylko mówię, że wiecznie wplątujesz się w jakieś tarapaty. A Bella już nie jest człowiekiem, więc problem się jakby sam rozwiązał, tak? - wytłumaczyła mu swoje stanowisko. Nie interesowała ją Bella. Nie drazniła, ani nie wywoływała jej sympatii. Po prostu była, a ona musiała się z tym pogodzić. |
Edward Cullen - 2010-03-26 23:39:57 |
- Ja się nie ruszam to nie czuję bólu a co do tego czy zasłużyłem to bym polemizował. Jeśli broniąc bliskich zasługuje się na baseballa to tak zasłużyłem. A co Cię ugryzło, żeś taka kąśliwa jesteś. Jakoś nie chce mi się denerwować a szczególnie na Ciebie Rose. Mam dość spraw na głowie by jeszcze z tobą toczyć wojny. - powiedział i spojrzał na siostrę spod przymkniętych powiek. |
Rosalie Hale - 2010-03-26 23:52:00 |
Spochmurniała jeszcze bardziej. Chociaż przyszła tu z zamiarem kłótni, zaniechała go, gdy tylko zobaczyła w jakim stanie jest jej brat. Na Bellę nie bardzo zwracała uwagę, bo ta nie wydawała się być ani odrobinę poruszona tym, że jej ukochany jest ranny. Być może Rose przesadzała, ale ostatnimi czasy jej stan emocjonalny zmieniał się z chwili na chwilę, więc chociaż nadal przejęta sytuacją i zmartwiona tym, że Edward cierpi, ledwo opanowywała zbliżający się wybuch. |
Edward Cullen - 2010-03-26 23:56:53 |
- Rose spokojnie. Wiem, że ich tu teraz nie ma ale Jazz i tak nie mógłby się sam obronić. W końcu wpadłby w szał i pozabijał tych gości. Wiem, że nie wyglądam najlepiej ale uwierz mi to nic takiego. - powiedział spokojnie patrząc na siostrę. |
Rosalie Hale - 2010-03-26 23:59:31 |
Przyglądała się, jak z trudem oddycha. |
Edward Cullen - 2010-03-27 00:17:02 |
- Nie nie czytam Ci w myślach siostro. A Emm Cię nie olał. Może po prostu chciał pobyć sam. - powiedział patrząc na Rose spokojnie. Choć oddech sprawiał mu ból wcale nie musiał tego robić jednak przyzwyczaił się do bycia wśród ludzi i oddech wszedł mu w krew. |
Bella Cullen - 2010-03-27 10:44:50 |
Gdy tylko Rose weszł do pokoju oderwała sie do Edwarda. Gdy zaczęli rozmawiać niepostrzerzenie wycofała się w inną część sypielni. Usiadła na parapecie i schowała się za zasłoną, tak, by nikt w pokoju jej nie widział. wbiła wzrok w ścianę deszczu za oknem. |
Rosalie Hale - 2010-03-27 15:00:12 |
- Może tak - westchnęła cicho. Podeszła do łóżka na którym siedział i bez zaproszenia władowała się na nie. |
Edward Cullen - 2010-03-27 20:43:13 |
- U mnie wszystko w najlepszym porządku. Poza tym, że własna żona mnie olewa i zachowuje się jak dziecko. Bells wyjdź zza tej zasłony. - powiedział patrząc na Rose spokojnym wzrokiem. |
Rosalie Hale - 2010-03-27 21:52:19 |
- Jakoś tak spokojnie ostatnio.. No jeśli nie liczyć tej waszej bójki.. - westchnęła cicho. Nie pamiętała który już raz z kolei. |
Edward Cullen - 2010-03-27 22:18:46 |
- Dzięki sam dojdę do kuchni i wezmę krew. A tak na marginesie masz ochotę na imprezkę? Podobno w domu u Eve jest jakaś organizowana. Przynajmniej się trochę rozerwiesz siostrzyczko. - powiedział spokojnie patrząc na nią i wstając z łóżka. Ból uderzył ze zdwojoną siłą ale Edd się nie poddał. Podszedł do szafy ubrał czarną koszulę i spojrzał na Rose. |
Rosalie Hale - 2010-03-27 22:23:59 |
-Ee.. A myślisz, że mnie tam chcą? - miała ochotę na imprezę, ale nie chciała się nikomu narzucać. Nie tym razem. |
Edward Cullen - 2010-03-27 22:27:35 |
- W takim razie chodź podjedziemy moim wozem. W końcu może być zabawnie. - powiedział i w myślach modlił się by nie było tam Jacoba. Nie chciał z nim toczyć zwyczajowej wojny. Nie w tym stanie. Przeszedł koło Rose dziwnie wyprostowany i wyszedł z pokoju czekając na siostrę. Po chwili już razem schodzili do garażu. |
Edward Cullen - 2010-03-28 00:56:09 |
Wszedł do pokoju i ostrożnie położył się na łóżku. Wiedział, że ból niedługo mnie i żebra będą jak nowe. Zamknął oczy i zapadł w spokojny nieprzerwany niczym letarg. Leżał bez ruchu lekko tylko oddychając. |
Bella Cullen - 2010-03-28 12:49:44 |
Wyszła zza zasłony. Usiadła na podłode przy łóżku i położyła głowę przy ukochanym. Nic nie powiedziała. |
Edward Cullen - 2010-03-29 22:17:08 |
Pogładził jej włosy delikatnym ruchem ręki i uśmiechnął się. Podniósł się z łóżka już bez bólu lecz strasznie głodny. Spojrzał na śpiącą Belle i uśmiechnął się. Tak w końcu czuł się dobrze i nic go nie bolało. |
Bella Cullen - 2010-03-30 18:09:55 |
Otwożyła oczy. Wcale nie spała. |
Edward Cullen - 2010-03-30 21:52:09 |
- Nie skąd ten pomysł. Choć powinienem iść na polowanie ale jakoś wolę być z tobą. *powiedział pewnie i przytulił ją do siebie* |
Bella Cullen - 2010-04-05 20:09:19 |
-Tak jakoś...- powiedziała i objęła go za szyję. |
Edward Cullen - 2010-04-06 00:04:40 |
- Bells co się dzieje? Coś jest nie tak? powiedz mi o co Ci chodzi? Wiesz, że nie lubię zgadywanek a tym bardziej jakichś dziwnych fochów. - powiedział stojąc przy oknie. Wciągnął w nozdrza zapach nocy i czekał. CZuł, że coś jest nie tak ale ona sama musi mu to powiedzieć. Nagle tchnięty przeczuciem wyskoczył przez okno bez słowa i popędził do garażu. |
Bella Cullen - 2010-04-07 16:29:36 |
Spojżała zdziwiona na miejsce w którym jeszcze chcwile wcześniej stał jej mąż. Pobiegła za nim. |
James E. Wilson - 2010-04-17 00:05:07 |
300 metrów dzielące go od domu pokonał w mniej niż jedną tysięczną sekundy. Przed ścianą domu zwolnił by przypadkiem jej nie uszkodzić. Kilkoma lekkimi odepchnięciami wbiegł po ścianię, wskakując przez okno do sypialni. Usiadł na parapecie i wyczekiwał. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 00:09:37 |
Weszła dumnym krokiem przez drzwi do sypialni, by poznać wszystkich. Zobaczyła pewnego mężczyznę i podeszła bliżej. Miała nadzieję na jakąś miłą kłótnię. |
James E. Wilson - 2010-04-17 00:13:39 |
Przesunął wzrokiem po jej postaci. Uniósł lekko brwi do góry. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 00:19:14 |
Widocznie nie, skoro tu jestem, nieprawdaż? *Wypaliła, podchodząc bliżej mężczyny.* No, ale widzę, że ciebie rodzice także zbytnio nie obdarowali miłością. *Syknęła.* Elizabeth jestem. *Wyciągnęła do nieznajomego dłoń.* |
James E. Wilson - 2010-04-17 00:21:25 |
Pokręcił głową, rozbawiony zachowaniem dziewczyny. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 00:24:11 |
*Wyróciła delikatnie oczami i stanęła obok niego. Jej dość ciemna skóra połyskiwała w świetle księżyca, który akurat tej nocy był w pełni* Straszne... *Rzuciła, wywracając oczami. Śmierć nie była dla niej straszna* |
James E. Wilson - 2010-04-17 00:26:10 |
-Wcale. Można umrzeć, albo stać się czymś takim. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 00:27:55 |
*Wzrokiem 'przeleciała' po pokoju pochłaniając go wzrokiem, a jej oczy znowu zatrzymały się na jego pięknych oczach, ale nagle coś zobaczyła* Co ci się stało? *Zapytała zaciekawiona* |
Rosalie Hale - 2010-04-17 00:29:23 |
Jeszcze przed wejściem do sypialni, wyczuła obecność innych wampirów. Tak, były to wampiry z pewnością. Ponieważ nie było innego sposobu, na dowiedzenie się kim są i czego chcą, otworzyła ostrożnie drzwi. Ten niezwykle bezmyślny gest z jej strony mógł kosztować ją jej własne i Edwarda życie. Zbyt późno jednak o tym pomyślała. Weszli do pokoju, a wampiry, które w nim przebywały nie wyglądały znajomo. Również ich woń nie wskazywała na to, by kiedykolwiek się spotkali. Przybierając pozycję obronną, zasłoniła delikatnie sobą Edwrada. Miała nadzieję, że uczciwy zwykle brat, bez skrupułów czyta obym w myślach. |
James E. Wilson - 2010-04-17 00:31:16 |
-Mamusia mnie nie kochała, a ojczym bił... bardzo to przeżyłem. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 00:31:34 |
Ej, spoko... *rzuciła do blondynki i ostrożnie ją zmierzyła wzrokiem. Chciała zrobić to jak najbardziej chamsko, by dziewczyna się wkurzyła. Gdy wypowiadała te zdanie, także przybrała troszkę obronną pozycję* Och, coh... *Syknęła do poznanego już chłopaka, wywracając przy tym oczami* |
Edward Cullen - 2010-04-17 00:41:45 |
- Rose spokojnie. Nie mają złych zamiarów. Wiem to bo... - zamilkł wpatrując się w mężczyznę. Przez krótką chwilę nie wiedział co powiedzieć. Zamrugał kilka razy by sprawdzić czy nie śni i w końcu rzekł. |
James E. Wilson - 2010-04-17 00:44:42 |
Ujął go pod ramię i położył na łóżku. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 00:45:46 |
*delikatnym, plynnym ruchem podniosła dłoń i pomogła podtrzymać się Edwardowi - oczywiście dzięki swemu darowi.* Elizabeth Katherine Chanelle Delgado... *Rzuciła do niego obojętny tonem.* Chciałam was wszystkich poznać. Fajnie tu macie. *Znowu przeleciała wzrokiem, ale tym razem po suficie, jaky całą resztę znała już na pamięć* |
Rosalie Hale - 2010-04-17 00:48:24 |
Przyglądała się nieznajomemu w milczeniu. Nie miała pojęcia, co zamierza zrobić z Edwardem, więc pojawiła się tuż obok niego. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 00:51:42 |
*Znowu jej wzrok skierował się w stronę wampirzycy* Dla ciebie pani... *pomyślała* Ktoś... Mi o was wiele opowiadał. *Ktoś - nie było dobrym określeniem* |
James E. Wilson - 2010-04-17 00:56:06 |
-Rosalie Hale... |
Katherine Pierce - 2010-04-17 00:57:55 |
*nadal stała niedaleko okna. Postanowiła się nie odzywać, tylko wsłuchać się w ich rozmowę. Nie była zbytnio interesująca, ale pragnęła zostać z Jamesem sam na sam i się z nim podrażnić* |
Rosalie Hale - 2010-04-17 00:59:59 |
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - zwróciła mu uwagę. Nie wiedziała, dlaczego zajmował się teraz wystrojem wnętrz, ale żeby w jakiś sposób to skomentować rzuciła krótko - Pomysł Esme. - wzruszyła ramionami. |
James E. Wilson - 2010-04-17 01:00:02 |
-Takie rządzę są niezdrowe, młoda. |
Edward Cullen - 2010-04-17 01:00:22 |
-Chyba masz rację. Ostatnio Cię widziałem na uniwerku. A co Cię tu do nas sprowadza. Wiem, że Cię kiedyś do nas zapraszałem ale nie wiedziałem, że zapamiętasz adres. Po tylu latach. Miło cię widzieć stary. - uśmiechnął się do wampira patrząc uważnie na niego. Po chwili ból w jego kończynach i na piersi zanikał. Edd znów poczuł, że może normalnie oddychać. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 01:03:06 |
*Zmrużyła oczy.* Czy możesz przestać nazywać mnie 'młoda'?! *Poprosiła wyniosłym tonem. Nie zachowywała się jak dziecko, bynejmniej nie w każdej sytuacji* |
James E. Wilson - 2010-04-17 01:03:06 |
Zwrócił się teraz do Edwarda. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 01:06:46 |
*Nie bała się jego.* Boję się... *Syknęła z sarkzmem, wywracając przy tym teatralnie oczami. Dopiero po chwili uważnie rzyjrzała się wampirzycy. Była ładna i wyglądała na osobę, z którą ogłaby się jako taka dogadać* |
James E. Wilson - 2010-04-17 01:09:49 |
Pojawił się za nią znikąd. Chwycił ją za kark odciągając głowę do tyłu. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 01:10:22 |
Widząc, że jej brat czuje się dużo lepiej, bez słowa komentarza wyskoczyła prze okno. Po raz pierwszy od dawna znalazła się w jednym pomieszczeniu z kimś, kto nie reagował na jej dziwaczne i dość opryskliwe zachowanie. być może dlatego, że sam po części taki był. Zmęczona analizowaniem czegokolwiek, pobiegła do lasu w pobliżu domu. |
Edward Cullen - 2010-04-17 01:13:38 |
- Czy możecie się wreszcie przestać żreć ze sobą. A i Elizabeth prosiłbym o większy szacunek dla starszych. Jeśli masz się z nami dogadać to zdradź nam kto to cię o nas powiadomił. W końcu niewielu o nas wie. A Rose spokojnie to mój kumpel ze studenckiej ławy. Poznaliśmy się na medycynie Prosperze o ile dobrze pamiętam - powiedział i nagle dotarło do niego co ten powiedział. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 01:14:09 |
*Skrzywiła się pod wpływe bólu, ale jak zawsze nie traciła zimnego rozumu. Przez jego uścisk na karku ledwo mogła się poruszać, ale delikatny ruch dłonią mógł go odepchnąć z niesamowitą siłą, więc tak zrobiła, ale nie chciała deolować pięknie wystrojonej sypialni, więc odsynęła go na taką odległość, by nie mógł zrobić jej nic. Uśmiechnęła się do niego nikle* Nie tylko ty tu masz 'to coś' w sobie. *Rzuciła* Mój... Ojciec. *odpowiedziała Edwardowi noralnym tonem. Gdy wymawiała to drugie słowo, delikatnie się wzdygnęła* |
James E. Wilson - 2010-04-17 01:17:17 |
-Po tylu latach pracy, udało mi się stworzyć coś na kształt ludzkiej krwi, która w żadnym stopniu nie uzależnia. Jest tak samo pożywna... fakt mało smaczna, ale nie gorsza niż zwierzęca. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 11:49:07 |
Wskoczyła jak gdyby nigdy nic przez okno. Trzymała dwie pumy w rękach, przyglądając się badawczo nieznajomemu. Być może sama wyglądała teraz dziwacznie, ale nie bardzo się tym przejmowała. Mroczny element historii Edwarda - jak postanowiła nazywać w myślach Prospera - wyglądał na doświadczonego wampira. Blizny na jego ciele..no cóż.. ładne nie były, ale mówiły wiele. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 11:59:16 |
Skutki uboczne! *pomyślała zażenowana sensem tego zdania. Czy takie rzeczy nie występowały przypadkiem jedynie w świecie 'żywych'?* |
James E. Wilson - 2010-04-17 12:28:48 |
-Jeżeli skok na wysokie obroty i podniecenie, można nazwać skutkami ubocznymi... |
Katherine Pierce - 2010-04-17 12:39:39 |
Podniecenie. *Skomentowała cicho, parskając przy tym śmiechem. Pewne słowa wywierały na niej dość dziwne wybuchy śmiechu* |
Rosalie Hale - 2010-04-17 13:50:35 |
- Jeśli to pomoże Edwardowi, to bylibyśmy wdzięczni - przyznała. - O ile tylko to rzeczywiście sprawdzona substancja - uśmiechnęła się lekko. |
James E. Wilson - 2010-04-17 14:23:14 |
-Oprócz poprawy będzie... -skrzywił się lekko- ...szczęśliwy. Ale nie działa to niestety na wszystkich. |
James E. Wilson - 2010-04-17 14:45:17 |
Na powrót stał w pokoju. Zdjął plecak i wyciągnął z niego zabutelkowaną krew. Spojrzał na Rosalie i z lekkim uśmiechem podał jej pojemnik. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 14:50:49 |
Czy fakt, że była kobietą skazywał ją na ten los? Powstrzymała się od głupich komentarzy, które i tak by niczego nie zmieniły. Miała wrażenie, że z kimś takim jak Prosper nie warto po prostu się spierać. Podejrzliwie zerknęła na podawany przez niego pojemnik, po czym wzięła go i wyszła przez drzwi sypialni udając się do kuchni. |
James E. Wilson - 2010-04-17 14:55:50 |
Uśmiechnął się szeroko, wiedząc jak ja to denerwuje. Usiadł na parapecie i wciąż przyglądał się pomieszczeniu. Rosalie Hale... coś mi to mówi... cholera... |
Rosalie Hale - 2010-04-17 15:03:52 |
Weszła do pokoju, niosąc ze sobą pojemnik z przyjemnie ciepłą cieczą. Widząc zamyślonego wampira, próbowała dostrzec w nim coś, co sprawiło, że stał się tak dobrym znajomym Edwarda. Mężczyzna jednak w niczym nie przypominał jej dotąd poznanych nieśmiertelnych. No cóż. Widocznie jeszcze nie wszystko w swoim życiu poznała i zobaczyła. Choćby trzymaną zabutelkowaną krew syntetyczną. |
James E. Wilson - 2010-04-17 15:07:34 |
Uniósł głowę, wyrwany tym krótkim słowem z zamyślenia. Spojrzał na nią, zastanawiając się czy byłaby do tego zdolna. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 15:13:14 |
Spojrzała na niego podejrzliwie. Zmiana tonu była aż nazbyt zauważalna. Lecz czym wywołana? Nie miała pojęcia, ale nie miała zamiaru pytać. Akurat przed nim nie chciała wyjść na ciekawską. |
James E. Wilson - 2010-04-17 15:19:49 |
-Yap. Ślęczałem nad tym projektem dobrych kilkanaście lat. Ale jak widać wyszło. I gwarantuje, że działa. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 15:23:08 |
Uniosła jedną brew w geście zdziwienia. Westchnięcie? "Mroczny element historii Edwarda" był doprawdy zaskakującą osobistością. Postawiła pojemnik na szafce nocnej i usiadła pod ścianą. |
James E. Wilson - 2010-04-17 15:42:14 |
Odwzajemnił się miłym, szczerym uśmiechem. Była kobietą, nie tyle nietypową co zaskakującą. Cały czas próbował ją rozgryźć i cały czas mu to nie szło. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 15:49:33 |
Musiała powstrzymać się od głośnego śmiechu. Zamiast tego lekko wykrzywiła usta, a następnie ponownie mu się przyjrzała. Czy był zły? Nie mogła tego ocenić. Blizny, które widziała świadczyły jedynie o interesującej przeszłości, ale nie mogły jasno powiedzieć co robił. Kim był? No właśnie. Zbyt wiele pytań, na które nie znała odpowiedzi. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 19:01:43 |
*przez cały czas sidziała cicho w nejciemniejszym kącie pokoju tak, by im się nie narzucać. Po prostu czekała na odpowiedź Edwarda i zamierzała odejść, gdyż nie była zbyt mile widziana w ich towarzystwie. Zastanawiało ją tylko to, dlaczego nie uznają jej, choć praktycznie dziewczyny nie znają! Patrzyła na Edwarda z delikatnym uśmiechem, który jakoś sam przychodził, choć chłopak nie wyglądał najlepiej* |
James E. Wilson - 2010-04-17 19:16:44 |
-Nikt nie twierdzi, że on sam jest zły. Natomiast to ja nawiązałem kontakt z osobą "dobrą". |
Rosalie Hale - 2010-04-17 19:40:18 |
Słuchała go uważnie próbując odkryć, na czym polega specyfika wampira. Bezskutecznie, jak na razie. Odwzajemniła uśmiech, choć trochę mniej pewnie. Nie była przyzwyczajona do takiego traktowania. Najpierw służyła jako chłopiec na posyłki, a teraz na jego twarzy gościł uśmiech.I może nie było w tym nic dziwnego, ale będąc z natury podejrzliwą i nieufną, wolała trzymać dystans. |
James E. Wilson - 2010-04-17 19:58:42 |
Zamyślił się chwilę. Próbował swoją wypowiedź ubrać jakoś ładnie w słowa, tak by było zrozumiale... bo jego mętlik w głowie nie był jasny nawet dla niego. |
Katherine Pierce - 2010-04-17 20:03:10 |
Nara. *Rzuciła oschle i wyskoczyła przez okno* |
Rosalie Hale - 2010-04-17 20:06:02 |
Pokiwała głową na znak, że rozumie. Dziwnie było jej wypytywać go o przeszłość widząc, jak ciężko mu o niej mówić. Zastanawiała się, czy w gruncie rzeczy jest tak zły, jak mówił. Nie mogła mieć pewności, ale nie widziała do tej pory przejawów wrogości. Chociaż mogła to pewnie zawdzięczać Edwardowi i temu, że się znają. |
James E. Wilson - 2010-04-17 20:18:54 |
-Mam na myśli to, że mógł mi pomóc w projekcie syntetyku... oczywiście wtedy kiedy miałbym kłopoty. Ale jak widać nie doceniłem siebie. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 20:26:20 |
- Jak widać nie. - kolejny uśmiech. Tym razem bardziej szczery. Ach, ktoś powinien jej kiedyś utrzeć nosa za tą ciekawość. Ale jak tu nie pytać, kiedy ktoś tak intrygujący pojawia się w twoim domu? |
James E. Wilson - 2010-04-17 20:29:14 |
-Coś... w tym stylu. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 20:37:05 |
- Nie mam ku temu powodów. - powiedziała. Nie miała pewności, więc nie chciała zapewniać go, że to niemożliwe. - Nie znam cię, ale wydaje mi się, że ktoś, kto pomaga mojemu bratu, ktoś, kto wymyśla syntetyczną krew, nie może być zły do szpiku kości. - wzruszyła niedbale ramionami. |
James E. Wilson - 2010-04-17 20:40:18 |
-Nie masz powodu, bo mnie jeszcze nie znasz. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 20:49:51 |
Uśmiechała się, do momentu w którym odsłonił blizny. Nie, nie była zaskoczona. Poruszenie było dobrym określeniem opisującym jej stan. Nie spodziewała się, że blizny, które widać było na odsłoniętych obszarach ciała, ciągną się jeszcze dalej. Widok może i nie był przyjemny, ale nie tym się w tej chwili przejmowała. Fakt, ile ten wampir wycierpiał.. No cóż. Jeśli spodziewał się, że zerwie się teraz do ucieczki, mylił się. Jakkolwiek udało mu się wywrzeć na niej wrażenie. |
James E. Wilson - 2010-04-17 20:55:35 |
Parsknął śmiechem na jej słowa. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 21:01:47 |
Ach. |
James E. Wilson - 2010-04-17 21:08:21 |
Przymknął powieki i opuścił głowę. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 21:17:30 |
Nie istnieją słowa, które mogłyby opisać jak dziwacznie się teraz poczuła. To, co powiedział delikatnie mówiąc, wytrąciło ją z równowagi. Bo czy nie mówił o niej samej? |
James E. Wilson - 2010-04-17 21:22:39 |
Patrzył teraz prosto w jej miodowe oczy. Wiedziała coś o tym. Aż nad to dobrze. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 21:27:50 |
Nie wytrzymała tym razem jego spojrzenia. Patrzył zbyt.. przenikająco jak na nią. Nie chciała już drążyć tego tematu, ale musiała się dowiedzieć paru ważnych rzeczy. No, chyba, że sam to przerwie. |
James E. Wilson - 2010-04-17 21:31:55 |
-Wampirach... wilkach. |
Edward Cullen - 2010-04-17 21:33:11 |
- Prosper. Wiedziałem, że jesteś niezwykły ale to co tu usłyszałem trochę zmieniło mój pogląd na twoją sytuację i nasze poznanie. Ja pamiętam to doskonale. W końcu gdyby nie ty nie wiem jakby się potoczyło moje życie i czy w ogóle bym żył. - powiedział półprzytomnym głosem. Fakt był zmęczony lecz bardziej z utraty krwi niż z bólu. |
Rosalie Hale - 2010-04-17 21:37:46 |
No tak. A Edward słuchał całej tej rozmowy. I jej myśli, o ile był na tyle silny. wstała z podłogi i wzięła do rąk pojemnik z syntetyczną krwią. Podała ją bratu. |
James E. Wilson - 2010-04-17 21:46:47 |
Jego wzrok powrócił na Rosalie. |
Edward Cullen - 2010-04-17 22:01:32 |
- No więc, jeśli tego nie pamiętasz chyba muszę Ci odświeżyć pamięć. - powiedział i przyjął pojemnik z rąk siostry. Powąchał i lekko się skrzywił. Ciecz nie pachniała zachęcająco ale co tam był skłonny to przełknąć. Wziął jeden łyk dziwnego płynu i omal się nie zakrztusił. Przełknął jednak dzielnie. |
James E. Wilson - 2010-04-17 22:11:49 |
Westchnął przypominajac sobie tamten dzień. Niestety pamiętał go, aż za dobrze. |
Edward Cullen - 2010-04-17 22:22:53 |
- No cóż wywiązała się krwawa jatka. Wybiegliśmy razem z sali bo czuliśmy jak nas osaczają coraz bardziej. Byli uzbrojeni w broń palną i noże. Gdy wybiegaliśmy jeden z nich strzelił i rozharatał mi bark. Po czym wściekły rzuciłem się na ludzi i zacząłem z nimi walczyć. Ty przyłączyłeś się w mgnieniu oka. Stawialiśmy tym ofermom niezły opór do czasu. Obaj byliśmy skrwawieni i ciężko poranieni Ale wydostaliśmy się na korytarz. Biegliśmy razem potykając się co jakiś czas. Wypadliśmy na ulicę pełną starych magazynów i jakichś dziwnych hali niewiadomego pochodzenia. Pogoń była coraz bliżej. Dotarliśmy do jakiegoś hangaru ostatkiem sił. Tyle pamiętam z tej ucieczki. Dalej mam ciemną plamę. - mówił popijając dziwnie pachnący i smakujący płyn. Po chwili spojrzał na nich z dziwnym wyrazem twarzy. |
James E. Wilson - 2010-04-17 22:31:36 |
-To tak ja się tam znalazłem... |
Edward Cullen - 2010-04-17 22:37:02 |
- A więc tak smakuje Twój wynalazek. No przyznam, że jesteś niezłym wynalazcą. - stwierdził patrząc z podziwem na kumpla. |
James E. Wilson - 2010-04-17 22:45:17 |
Przypominał sobie powoli kolejne doby po tym zajściu. |
Edward Cullen - 2010-04-18 14:22:27 |
- Nie trafiłeś w ich łapy. Uporaliśmy się z nagonką. Zabiliśmy wszystkich lecz później musieliśmy uciekać. Wiesz jak to wyglądało. Trupy zwierząt i ludzi leżące razem w opuszczonej szopie. Po kilku miesiącach wróciliśmy na akademię i oboje skończyliśmy uczelnię z wyróżnieniem. I to cała historia. - dokończył opowiadanie i spojrzał na Prospera. |
Rosalie Hale - 2010-04-18 14:29:49 |
Słuchała opowieści mężczyzn w milczeniu. Obrazy, które pojawiały się w jej głowie za sprawą ich słów tworzyły mroczną historię, która chyba nie była przeznaczona dla postronnych. Siedząc na łóżku, objęła swoje kolana rękoma, przyglądając się to jednemu, to drugiemu – w zależności od tego, któremu przypominały się poszczególne części układanki, jaką było kiedyś ich życie. Zastanawiała się, czy nie przeszkadza im to, że ona tego słucha. Nie pytała o jakieś pozwolenie, bo nie miała tego w zwyczaju, ale z drugiej strony – nikt jej nie wyprosił, więc pewnie mogła zostać. |
James E. Wilson - 2010-04-27 13:20:33 |
-Powiedzmy, że troche dłużej. Mam domek nie daleko. Tam się zatrzymałem na jakiś czas. Sam nie wiem ile... może faktycznie się tu osiedle... |
Bella Cullen - 2010-04-27 20:56:35 |
Wskoczyła do sypialni przez okno. Popatrzyła na wszystkich i nic nie mówiąc usiadła w kącie z książką. Zaczęła czytać. |
Rosalie Hale - 2010-04-27 21:01:35 |
Była odrobinę zaskoczona. Myślała, że wampir wyśmieje pytanie Edwarda, albo zaprzeczy stanowczo. Bo czego ktoś taki jak on miał szukać w Froks i okolicach? Ktoś taki, to znaczy jaki? Sama nie wiedziała. Ale istniało duże prawdopodobieństwo, że znudzi się tym miejscem bardzo szybko. A może po prostu go nie znała. |
James E. Wilson - 2010-04-30 15:14:29 |
Uniósł brwi do góry. Zastanowił sięteraz poważnie nad tym pomysłem... i uznał go za świetny. Powiedział więc to co myślał: |
Bella Cullen - 2010-04-30 19:29:17 |
Przerwała czytanie czując na sobie czyiś wzrok. Gdy spojrzała na obserwującego ją mężczyznę patrzyła na niego przez chwilę po czym on wyszedł, a ona wróciła do książki. |
Rosalie Hale - 2010-05-01 13:16:20 |
No tak. Nie spodziewała się tego. Czasem naprawdę nie powinna wypowiadać swoich myśli na głos. Nie miała pojęcia, dlaczego James z taką chęcią postanowił odwiedzić te kundle z La Push. Nie znał ich w końcu.. Czyżby w jego życiu spotkał się już z kimś takim? Widocznie tak. I najwyraźniej również nie przepadał za zmiennokształtnymi. Przez chwilę nawet miała ochotę udać się za nim i najzwyczajniej w świecie poobserwować, jak będzie wyglądała reakcja Sfory na widok tego wampira, ale ostatecznie uznała, że raczej nie powinna. Skoro ubzdurał sobie, że złoży im wizytę, to niech robi to sam w spokoju. Miała nadzieję, że jej skutki pozna już niedługo. |
Bella Cullen - 2010-05-01 20:33:35 |
Znów oderwała sie od ksiazki. |
Rosalie Hale - 2010-05-01 20:43:42 |
Jasne, wydaje mi się. To, że jestem blondynką, nie znaczy jeszcze, że idiotką - pomyślała niezadowolona. Ponieważ jej irytacja przybierała na sile, postanowiła opuścić pokój. Spojrzała na Edwarda. |
Bella Cullen - 2010-05-02 15:34:44 |
Spojżała na Edwarda pytająca. |
Bella Cullen - 2010-05-07 20:08:54 |
Westchnęła cieżko. |