Renesmee Cullen - 2010-02-19 21:55:32

.

Renesmee Cullen - 2010-02-19 22:16:41

*Zapukała delikatnie i otworzyła drzwi*
*Spojrzała na Bellę i uśmiechnęła się od ucha do ucha*
Hej Bells!
*Dała całusa wampirzycy*

Bella Cullen - 2010-02-19 22:19:42

*weszła i zaczęła się urządzać*
http://www.asmeble.pl/galerie/f/firenze-sypialnia-wloska_435.jpg

Bella Cullen - 2010-02-19 22:22:36

Hej córuś! Co słychać? *powiedziała witając siostrę*

Renesmee Cullen - 2010-02-19 22:24:40

*Klasnęła w dłonie*
Bardzo dobrze!
A u Ciebie?

Bella Cullen - 2010-02-19 22:29:39

Znakomicie. Szkoda, ze chłopaki pojechali na polowanie. Brakuje mi ich. *powiedziała z lekkim żalem*

Renesmee Cullen - 2010-02-19 22:31:13

Oj nie przejmujmy się teraz nimi.
Są lepsze zajęcia.
*Wpadła na pomysł*
Może pójdziemy na polowanie?

Bella Cullen - 2010-02-19 22:49:57

Yym... jakoś nie mam ochoty. Może zakupy? *zaproponowała*

Renesmee Cullen - 2010-02-19 22:51:18

No jasne, na zakupy to zawsze chętnie.
*Uśmiechnęła się promiennie*

Bella Cullen - 2010-02-19 22:52:46

To chodź. *wzieła ja za rękę i poprowadziła do garażu*

Bella Cullen - 2010-02-20 21:17:54

*weszłą do pokoju z zakupami*
*położyłą je na ziemi i żuciła sie na łóżko*

Bella Cullen - 2010-02-21 14:45:30

*wstała żałując, że nie możespać*
*wstał i poszła do kuchni*

Bella Cullen - 2010-02-22 18:43:24

*weszął i usiadła na łóżku*
*wzieła książkę i zaczeła czytać*

Bella Cullen - 2010-02-23 18:10:05

Ymm... Nie mam jakoś ochoty. Chłoaki już wrócili? *spytała*

Bella Cullen - 2010-02-23 19:43:11

Hm, szkoda. Wiesz All, nie obraź się, ale chciałabym jeszcze troszkę poczytać. *powiedziała wskazując książkę.*

Bella Cullen - 2010-02-23 19:55:00

*wróciła do lektury*

Bella Cullen - 2010-02-26 19:22:59

*skończyła czytać. Wstała i zeszła na dół*

Bella Cullen - 2010-02-27 18:38:30

*weszła do pokoju*
*poszła do garderoby*
*z jednej z szuflad wyciągnęła strój kąpielowy: *
http://e.lansik.pl/la412/eec11e5e00065e2c46b8902a
*włożyła do, i na miego jeszcze sukienkę*
*z szafy wyciąnęła torbę i poszła do łazienki*

Bella Cullen - 2010-02-27 20:18:27

*weszła do pokju i rzucia torbę w kąt*
*poszła się przebrać*
http://images.allmoviephoto.com/2004_Van_Helsing/2004_van_helsing_015.jpg
*wyszła z pokoju*

Bella Cullen - 2010-02-28 19:24:52

*weszła i poszła do garderoby*
*ubrała jeansy, zielony top i szmaragdową bluzę*
*zeszła na dół*

Bella Cullen - 2010-03-01 19:50:54

*weszła do pokoju, wzieła książkę, usiadła na parapecie i zaczęła czytać*

Bella Cullen - 2010-03-02 17:16:18

*odłozyła książkę i zeszła na dół*

Bella Cullen - 2010-03-05 16:18:16

*weszła do pokoju z zakupami*
*siatki położyła na ziemi i poszła z blaszaną płytą do warsztatu*

Bella Cullen - 2010-03-05 16:33:53

*wróciła do pokoju z tarczą na przedramieniu.*
*wzięła rzeczy które kupiła na spotkanie z Caroline*
*wyskoczyła z nimi do ogrodu*

Bella Cullen - 2010-03-05 16:49:57

*wskoczyął do pokoju*
*wzięła magnetofon na baterie i płyty, które kupiła*
*wyskoczyłą do ogrodu*

Bella Cullen - 2010-03-06 12:05:21

*wskoczyła do pokoju*
*położyła tarczę gdzieś w kącie i przebrała sie w nową bluzkę*
*wyskoczyła do lasy*

Bella Cullen - 2010-03-07 19:10:46

Weszła i rzuciła sie  na łóżko. Zaczęła rozmyślać.

Bella Cullen - 2010-03-09 17:43:31

Wstała. Była uż całkiem spokojna. Zeszła na dół.

Bella Cullen - 2010-03-21 14:28:44

*wskoczyła do pokoju*
*przebrała się w jakis dres i poszła na dół*

Edward Cullen - 2010-03-22 23:06:37

Wszedł do pokoju i walnął się na łóżku. Wpatrzył się w sufit i zamyślił. Leżał spokojnie nie poruszywszy się. Postanowił poczekać na Belle tutaj. Miał nadzieję, że w końcu się pojawi.

Edward Cullen - 2010-03-23 00:32:07

Wstał z łóżka i podszedł do biurka. Wziął kartkę i skreślił parę słów do Belli.
Kochanie.
Poszedłem do lasu nie mogąc się na Ciebie doczekać. Mam nadzieję, że mnie znajdziesz. Kocahm Cię i tęsknię.
                                                                                                   Edward

Zostawił karteczkę na blacie i otworzywszy okno wyskoczył w ciemność by po chwili zniknąć wśród drzew.

Bella Cullen - 2010-03-23 19:31:21

Weszła do pokoju.
Od razu zauważyła karteczkę.
Przeczyatała ją i wyskoczyła przez okno.

Edward Cullen - 2010-03-26 01:49:02

Wszedł do pokoju i położył się na łóżku. Leżał nieruchomo patrząc w sufit. Po chwili zdjął koszulę i znów się położył. Leżał spokojnie czekając na Bells. Jego tors był nie naturalnie ułożony.

Bella Cullen - 2010-03-26 17:55:31

Wskoczyła cicho do sypialni. Zobaczyła męża bez koszu leżącego na łóżku. Nic nie mówiąc położyła się obk niego i wtuliła w jego tors.

Edward Cullen - 2010-03-26 21:39:36

Syknął z bólu lecz przytulił żonę do siebie.
- Cieszę się, że jesteś kochanie. Tak bardzo się za tobą stęskniłem. - powiedział spokojnie leżąc dalej na łóżku. Ból stawał się nie do zniesienia.

Rosalie Hale - 2010-03-26 22:05:05

Wparowała bez pukania do pokoju BElli i Edwarda, lecz za chwile tego pożałowała.
Złośliwy uśmiech radości na jej twarzy znikł szybciej niż się pojawił.
Widząc dziwnie ułożónego Edwarda i Bellę, wtuloną w niego i milczącą, zaniepokoiła się.
- Co się stało? - zapytała zaniepokojona. Burkliwy ton głosu gdzieś wyparował, a na jej twarzy pojawiło się zmartwienie.

Edward Cullen - 2010-03-26 22:23:42

- Małe nieporozumienie w Pubie. Jutro będę zdrów jak ryba. - powiedział unosząc się lekko na łokciach i patrząc na siostrę. Uśmiechnął się lecz po chwili oczy pociemniały mu z bólu. Dźwignął się na ramionach i usiadł na łóżku.
- A co Ciebie tu sprowadza siostrzyczko? - spytał spokojnie cały czas patrząc na nią.

Rosalie Hale - 2010-03-26 22:27:09

- Chęć uprzykrzenia Ci życia, ale widzę, że bez mojej pomocy się obeszło - przyznała krzywiąc się na widok rannego brata.
- Małe nieporozumienie mówisz? - zapytała nie dowierzając.
- A moze jakoś ci pomóc? - zaproponowała. Może i nie pasowało to do niej, ale mimo wszystko troszczyła się o swoją rodzinę.

Edward Cullen - 2010-03-26 22:34:03

- Rose wiesz ostatnio jakoś mi życie samo daje w kość. A wczoraj dostałem kijem Baseballowym bo broniłem All i Jazza. Niestety chyba nic nie możesz dla mnie zrobić no chyba, że wiesz gdzie jest ojciec. To wtedy mi pomożesz. - powiedział patrząc na siostrę z uśmiechem. Jakoś nie było mu w smak się tłumaczyć przed Rose ale wiedział, że bez tego się nie obejdzie.

Rosalie Hale - 2010-03-26 22:38:10

- Ach.. Ty zawsze musisz wplątać się w jakieś tarapaty. JAk nie zakochujesz się w człowieku, to obrywasz broniąc innych.. - pokręciła głową z dezaprobatą. Dla niej poświcenie się nie było tak łatwym i oczywistym uczuciem.
- No nie wiem gdzie się CArlisle podziewa, ale może zwykły lekarz na to zerknie? - zaproponowała.
- Ostatecznie mogę ja, ale więcej wiem o budowie samochodu niż ludzkiego ciała - przyznała  z rezygnacją.

Edward Cullen - 2010-03-26 22:50:16

- Rose mówię Ci, że jutro będę jak nowy. To tylko żebra i nic więcej a znając życie pewnie się dobrze zrosną. Wolę by mnie zwykły lekarz nie oglądał. Wiesz może się zdziwić gdy mi badania zrobi lub mojej skóry dotknie. A od Bells się łaskawie odczep. Dalej jej nie lubisz? Nie rozumiem skąd ta awersja u Ciebie. - powiedział spokojnie patrząc na siostrę.
Ona naprawdę się o mnie martwi. Coś jest tu nie tak. - pomyślał lecz nie pokazał tego po sobie.

Rosalie Hale - 2010-03-26 23:18:18

- Ach, nie czepiam sie tylko mówię, że wiecznie wplątujesz się w jakieś tarapaty. A Bella już nie jest człowiekiem, więc problem się jakby sam rozwiązał, tak? - wytłumaczyła mu swoje stanowisko. Nie interesowała ją Bella. Nie drazniła, ani nie wywoływała jej sympatii. Po prostu była, a ona musiała się z tym pogodzić.
- Nie wiem, szkoda tylko że musisz się tak męczyć - stwierdziła spoglądając na jego ciało.
- Chociaż znając życie - na pewno zasłużyełeś - dodała kąśliwie nie chcąc się za bardzo rozczulać.

Edward Cullen - 2010-03-26 23:39:57

- Ja się nie ruszam to nie czuję bólu a co do tego czy zasłużyłem to bym polemizował. Jeśli broniąc bliskich zasługuje się na baseballa to tak zasłużyłem. A co Cię ugryzło, żeś taka kąśliwa jesteś. Jakoś nie chce mi się denerwować a szczególnie na Ciebie Rose. Mam dość spraw na głowie by jeszcze z tobą toczyć wojny. - powiedział i spojrzał na siostrę spod przymkniętych powiek.
- A z tym, że Bella należy do rodziny musisz się pogodzić i zmień minę bo wyglądasz jak chmura burzowa. Dzięki, że się o mnie troszczysz. Bardzo mi to pochlebia siostrzyczko. - dodał po chwili biorąc głęboki wdech by się uspokoić.

Rosalie Hale - 2010-03-26 23:52:00

Spochmurniała jeszcze bardziej. Chociaż przyszła tu z zamiarem kłótni, zaniechała go, gdy tylko zobaczyła w jakim stanie jest jej brat. Na Bellę nie bardzo zwracała uwagę, bo ta nie wydawała się być ani odrobinę poruszona tym, że jej ukochany jest ranny. Być może Rose przesadzała, ale ostatnimi czasy jej stan emocjonalny zmieniał się z chwili na chwilę, więc chociaż nadal przejęta sytuacją i zmartwiona tym, że Edward cierpi, ledwo opanowywała zbliżający się wybuch.
- Cieszę się, że ratowałeś Jaspera i Alice z opresji, ale gdzie oni teraz są, żeby ci za to podziękować, hm? Zainteresowali się chociaż, czy wszystko z tobą w porządku?
- Ja również nie chcę toczyć wojen. Wierz lub nie, ale nie uśmiecha mi się po raz kolejny bycie tą złą i jędzowatą Rose.

Edward Cullen - 2010-03-26 23:56:53

- Rose spokojnie. Wiem, że ich tu teraz nie ma ale Jazz i tak nie mógłby się sam obronić. W końcu wpadłby w szał i pozabijał tych gości. Wiem, że nie wyglądam najlepiej ale uwierz mi to nic takiego. - powiedział spokojnie patrząc na siostrę.
- Tęsknisz do Emma? Mam rację? - Spytał spokojnie patrząc na siostrę.
- No to na początek zmień wyraz twarzy bo wyglądasz jakbyś miała za chwilę eksplodować Rose. - dodał spokojnie i znów wziął głęboki wdech.

Rosalie Hale - 2010-03-26 23:59:31

Przyglądała się, jak z trudem oddycha.
Na jej twarzy pojawiła się troska, ale w oczach złość.
- Nie czytasz mi w myślach, prawda? - zapytała czujnie, a jej ton głosu brzmiał złowrogo.
- Emm mnie olał - wzruszyła ramionami udając, że nie boli jej to tak bardzo jak było to w rzeczywistości.

Edward Cullen - 2010-03-27 00:17:02

- Nie nie czytam Ci w myślach siostro. A Emm Cię nie olał. Może po prostu chciał pobyć sam. - powiedział patrząc na Rose spokojnie. Choć oddech sprawiał mu ból wcale nie musiał tego robić jednak przyzwyczaił się do bycia wśród ludzi i oddech wszedł mu w krew.

Bella Cullen - 2010-03-27 10:44:50

Gdy tylko Rose weszł do pokoju oderwała sie do Edwarda. Gdy zaczęli rozmawiać niepostrzerzenie wycofała się w inną część sypielni. Usiadła na parapecie i schowała się za zasłoną, tak, by nikt w pokoju jej nie widział. wbiła wzrok w ścianę deszczu za oknem.

Rosalie Hale - 2010-03-27 15:00:12

- Może tak - westchnęła cicho. Podeszła do łóżka na którym siedział i bez zaproszenia władowała się na nie.
- A tak poza tym pobiciem to co słychać u ciebie i reszty? - zapytała wyraźnie mając chęć na rozmowę. Czasem zdarzały jej się takie napady serdeczności i nie wiedziała, jak rodzina je odbiera, ale nie bardzo się tym też przejmowała.
Teraz również siedziała jak gdyby nigdy nic zagadując Edwarda zmartwiona jego stanem. Był to jedyny sposób na okazanie jakiejkolwiek życzliwości z jej strony, więc uznała, że i tak robi dużo.
Zastanawiała się, czy Bella tak bardzo nie lubi jej obecności, żeby musieć ukrywać się przed nią, czy po prostu bardzo przeżywa pobicie męża. Jako zapatrzona w siebie egoistka stwierdziła, że z pewnością to pierwsze. Analizując dokładnie tą sytuację, czekała na odpowiedź brata.

Edward Cullen - 2010-03-27 20:43:13

- U mnie wszystko w najlepszym porządku. Poza tym, że własna żona mnie olewa i zachowuje się jak dziecko. Bells wyjdź zza tej zasłony. - powiedział patrząc na Rose spokojnym wzrokiem.
- A All i Jazz chyba są cali. Przynajmniej byli kiedy ich odwiozłem do domu. A co teraz robią to nie wiem. - dodał spokojnie choć ból huczał pod czaszką.

Rosalie Hale - 2010-03-27 21:52:19

- Jakoś tak spokojnie ostatnio.. No jeśli nie liczyć tej waszej bójki.. - westchnęła cicho. Nie pamiętała który już raz  z kolei.
- A może potrzebujesz trochę krwi, co? Wzmocniłbyś się trochę - wymyśłiła nareszcie jak moze mu pomóc.
Nie zwracała już uwagi na Bellę. Skoro chciała udawać biedną i nieszczęśliwą - jej problem.

Edward Cullen - 2010-03-27 22:18:46

- Dzięki sam dojdę do kuchni i wezmę krew. A tak na marginesie masz ochotę na imprezkę? Podobno w domu u Eve jest jakaś organizowana. Przynajmniej się trochę rozerwiesz siostrzyczko. - powiedział spokojnie patrząc na nią i wstając z łóżka. Ból uderzył ze zdwojoną siłą ale Edd się nie poddał. Podszedł do szafy ubrał czarną koszulę i spojrzał na Rose.
- To jak idziemy? - spytał gotowy do wyjścia.

Rosalie Hale - 2010-03-27 22:23:59

-Ee.. A myślisz, że mnie tam chcą? - miała ochotę na imprezę, ale nie chciała się nikomu narzucać. Nie tym razem.
Zerknęła dyskretnie w stronę lustra obawiając sie,ze może nie wygląda odpowiednio na imprezę, ale na jej szczęście myliła się - była jak zwykle ubrana dobrze i z gustem. Uśmiechnęła się do swojego odbicia.
- W sumie, dlaczego by nie? - powiedziała i wstała z łóżka. - Jestem gotowa.

Edward Cullen - 2010-03-27 22:27:35

- W takim razie chodź podjedziemy moim wozem. W końcu może być zabawnie. - powiedział i w myślach modlił się by nie było tam Jacoba. Nie chciał z nim toczyć zwyczajowej wojny. Nie w tym stanie. Przeszedł koło Rose dziwnie wyprostowany i wyszedł z pokoju czekając na siostrę. Po chwili już razem schodzili do garażu.

Edward Cullen - 2010-03-28 00:56:09

Wszedł do pokoju i ostrożnie położył się na łóżku. Wiedział, że ból niedługo mnie i żebra będą jak nowe. Zamknął oczy i zapadł w spokojny nieprzerwany niczym letarg. Leżał bez ruchu lekko tylko oddychając.

Bella Cullen - 2010-03-28 12:49:44

Wyszła zza zasłony. Usiadła na podłode przy łóżku i położyła głowę przy ukochanym. Nic nie powiedziała.

Edward Cullen - 2010-03-29 22:17:08

Pogładził jej włosy delikatnym ruchem ręki i uśmiechnął się. Podniósł się z łóżka już bez bólu lecz strasznie głodny. Spojrzał na śpiącą Belle i uśmiechnął się. Tak w końcu czuł się dobrze i nic go nie bolało.

Bella Cullen - 2010-03-30 18:09:55

Otwożyła oczy. Wcale nie spała.
-Idzieś dziesz?- spytaął patrząc na Edwarda.

Edward Cullen - 2010-03-30 21:52:09

- Nie skąd ten pomysł. Choć powinienem iść na polowanie ale jakoś wolę być z tobą. *powiedział pewnie i przytulił ją do siebie*

Bella Cullen - 2010-04-05 20:09:19

-Tak jakoś...- powiedziała i objęła go za szyję.

Edward Cullen - 2010-04-06 00:04:40

- Bells co się dzieje? Coś jest nie tak? powiedz mi o co Ci chodzi? Wiesz, że nie lubię zgadywanek a tym bardziej jakichś dziwnych fochów. - powiedział stojąc przy oknie. Wciągnął w nozdrza zapach nocy i czekał. CZuł, że coś jest nie tak ale ona sama musi mu to powiedzieć. Nagle tchnięty przeczuciem wyskoczył przez okno bez słowa i popędził do garażu.

Bella Cullen - 2010-04-07 16:29:36

Spojżała zdziwiona na miejsce w którym jeszcze chcwile wcześniej stał  jej mąż. Pobiegła za nim.

James E. Wilson - 2010-04-17 00:05:07

300 metrów dzielące go od domu pokonał w mniej niż jedną tysięczną sekundy. Przed ścianą domu zwolnił by przypadkiem jej nie uszkodzić. Kilkoma lekkimi odepchnięciami wbiegł po ścianię, wskakując przez okno do sypialni. Usiadł na parapecie i wyczekiwał.

Katherine Pierce - 2010-04-17 00:09:37

Weszła dumnym krokiem przez drzwi do sypialni, by poznać wszystkich. Zobaczyła pewnego mężczyznę i podeszła bliżej. Miała nadzieję na jakąś miłą kłótnię.
- Siema. - Rzuciła do chłopaka, od którego aż promieniowało przystojnym urokiem.

James E. Wilson - 2010-04-17 00:13:39

Przesunął wzrokiem po jej postaci. Uniósł lekko brwi do góry.
-Co taka małolata jak Ty robi wśród wampirów? Ojciec Cię nie kochał czy jak?
Wypalił nieco skonfundowany.

Katherine Pierce - 2010-04-17 00:19:14

Widocznie nie, skoro tu jestem, nieprawdaż? *Wypaliła, podchodząc bliżej mężczyny.*  No, ale widzę, że ciebie rodzice także zbytnio nie obdarowali miłością. *Syknęła.* Elizabeth jestem. *Wyciągnęła do nieznajomego dłoń.*

James E. Wilson - 2010-04-17 00:21:25

Pokręcił głową, rozbawiony zachowaniem dziewczyny.
-Moi zginęli przeszło 300 lat temu. Kawałek czasu. 
Uścisnął jej dłoń, uśmiechając się nieznacznie.
-James.

Katherine Pierce - 2010-04-17 00:24:11

*Wyróciła delikatnie oczami i stanęła obok niego. Jej dość ciemna skóra połyskiwała w świetle księżyca, który akurat tej nocy był w pełni* Straszne... *Rzuciła, wywracając oczami. Śmierć nie była dla niej straszna*

James E. Wilson - 2010-04-17 00:26:10

-Wcale. Można umrzeć, albo stać się czymś takim.
Wskazał niechlujnie na siebie.
-Ale śmierć jest nieodłączna.
Ton jego głosu był zupełnie obojętny. Spoglądał cały czas na drzwi, które lada moment miały się otworzyć.

Katherine Pierce - 2010-04-17 00:27:55

*Wzrokiem 'przeleciała' po pokoju pochłaniając go wzrokiem, a jej oczy znowu zatrzymały się na jego pięknych oczach, ale nagle coś zobaczyła* Co ci się stało? *Zapytała zaciekawiona*

Rosalie Hale - 2010-04-17 00:29:23

Jeszcze przed wejściem do sypialni, wyczuła obecność innych wampirów. Tak, były to wampiry z pewnością. Ponieważ nie było innego sposobu, na dowiedzenie się kim są i czego chcą, otworzyła ostrożnie drzwi. Ten niezwykle bezmyślny gest z jej strony mógł kosztować ją jej własne i Edwarda życie. Zbyt późno jednak o tym pomyślała. Weszli do pokoju, a wampiry, które w nim przebywały nie wyglądały znajomo. Również ich woń nie wskazywała na to, by kiedykolwiek się spotkali. Przybierając pozycję obronną, zasłoniła delikatnie sobą Edwrada. Miała nadzieję, że uczciwy zwykle brat, bez skrupułów czyta obym w myślach.
- Co tu robicie? - syknęła cicho, wyraźnie niezadowolona.

James E. Wilson - 2010-04-17 00:31:16

-Mamusia mnie nie kochała, a ojczym bił... bardzo to przeżyłem.
Splótł dłonie razem i zrobił psie oczka, patrząc na nią. Prychnął po chwili krótko.
-Co Cię to obchodzi. Nie Twój interes, młoda.

Wyprostował się z łobuzerskim uśmiechem na ustach. Podszedł bliżej pary wampirów.
-James Evan Wilson.
Spojrzał na brązową grzywę.
-Czołem Edward.

Katherine Pierce - 2010-04-17 00:31:34

Ej, spoko... *rzuciła do blondynki i ostrożnie ją zmierzyła wzrokiem. Chciała zrobić to jak najbardziej chamsko, by dziewczyna się wkurzyła. Gdy wypowiadała te zdanie, także przybrała troszkę obronną pozycję* Och, coh... *Syknęła do poznanego już chłopaka, wywracając przy tym oczami*

Edward Cullen - 2010-04-17 00:41:45

- Rose spokojnie. Nie mają złych zamiarów. Wiem to bo... - zamilkł wpatrując się w mężczyznę. Przez krótką chwilę nie wiedział co powiedzieć. Zamrugał kilka razy by sprawdzić czy nie śni i w końcu rzekł.
- Prosper? Co ty tu robisz. Ile to się nie widzieliśmy druchu. Opowiadaj co u ciebie. A to jest moja siostra Roslie. - wyrzucał z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
- A pani kim jest io co robi w mojej sypialni? - zwrócił się do nieznanej mu wampirzycy. Nagle zachwiał się w ostatniej chwili przytrzymując się fotela by nie upaść.

James E. Wilson - 2010-04-17 00:44:42

Ujął go pod ramię i położył na łóżku.
-Kawałek czasu. Wiem. Jakieś pół wieku temu.
Uśmiechnął się do Niego lekko i przyłożył mu dłoń do klatki piersiowej. Po jego dłoni przebiegło krótkie wyładowanie, a wszelkie złamania jak i zadrapania natychmiast się goiły.
-Ostatnio chyba na Uniwerku, co?
Zaśmiał się, przypominając sobie stare dobre czasy, kiedy to studiowali.

Katherine Pierce - 2010-04-17 00:45:46

*delikatnym, plynnym ruchem podniosła dłoń i pomogła podtrzymać się Edwardowi - oczywiście dzięki swemu darowi.* Elizabeth Katherine Chanelle Delgado... *Rzuciła do niego obojętny tonem.* Chciałam was wszystkich poznać. Fajnie tu macie. *Znowu przeleciała wzrokiem, ale tym razem po suficie, jaky całą resztę znała już na pamięć*

Rosalie Hale - 2010-04-17 00:48:24

Przyglądała się nieznajomemu w milczeniu. Nie miała pojęcia, co zamierza zrobić z Edwardem, więc pojawiła się tuż obok niego.
- Co robisz mojemu bratu? - zapytała być może zbyt natarczywie. Fakt, że Edward znał wampira nie oznaczał, że będzie darzyła go zaufaniem. Nie, kiedy wykonywał jakieś dziwne i skomplikowane czynności nad Edwardem.
Zerknęła kątem oka na kobietę, która znajdowała się w sypialni. Słowo "kobieta" nie było jednak dobrym określeniem. Wyglądała na dziewczynkę, która nie bardzo wie, czego szuka i dlaczego się tu znajduje.
- Skąd o nas wiesz? - skierowała pytanie bezpośrednio do niej. Uznała, że może sobie na to pozwolić, skoro nieznajoma wpakowała się odo jej domu bez zaproszenia.

Katherine Pierce - 2010-04-17 00:51:42

*Znowu jej wzrok skierował się w stronę wampirzycy* Dla ciebie pani... *pomyślała* Ktoś... Mi o was wiele opowiadał. *Ktoś - nie było dobrym określeniem*

James E. Wilson - 2010-04-17 00:56:06

-Rosalie Hale...
Zamruczał cicho jakby próbując sobie coś przypomnieć. Ostatnie połamane żebra złożyły się w całość z cichym chrupnięciem. Na twarzy Jamesa znów zagościł lekki uśmiech. Odsunął się od Edwarda i spojrzał na Rosalie.
-Powinien się napić. Syntetyczna byłaby idealna, ale nie mam akurat ze sobą... zwierzęca też by pasowała.
Rozejrzał się przy okazji po pokoju.
-O krwi mówię.
Dodał jakby rozmawiał ze skretyniałym człowiekiem, a nie wampirem. Wystrój ze wczesnych lat barokowych nadawał uroku temu staremu miejscu.
-Ciekawe zestawienie nowoczesności z barokiem.. i gotykiem?
Zerknął na zdobienia.

Katherine Pierce - 2010-04-17 00:57:55

*nadal stała niedaleko okna. Postanowiła się nie odzywać, tylko wsłuchać się w ich rozmowę. Nie była zbytnio interesująca, ale pragnęła zostać z Jamesem sam na sam i się z nim podrażnić*

Rosalie Hale - 2010-04-17 00:59:59

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - zwróciła mu uwagę. Nie wiedziała, dlaczego zajmował się teraz wystrojem wnętrz, ale żeby w jakiś sposób to skomentować rzuciła krótko - Pomysł Esme. - wzruszyła ramionami.
Przyjrzała się bratu zastanawiając się, gdzie zawierał takie znajomości. Uznała, że źródłem informacji wampirzycy zajmie się później.
-Domyśliłam się - mruknęła niezadowolona.
- A ludzka krew? - zapytała po chwili. Nie obchodziło ją, jak to zabrzmi, ale dla jasności dodała - Mamy kilka litrów w lodówce.

James E. Wilson - 2010-04-17 01:00:02

-Takie rządzę są niezdrowe, młoda.
Rzucił nawet na nią nie patrząc. Nie musiał czytać w myślach, żeby wiedzieć czemu zostaje.
-Albo jesteś głupia, albo... nie. Nie widzę drugiej opcji.

-Jeżeli chcesz go uzależnić, to prosze bardzo.
Odpowiedział na jedno z jej pytań. Na inne nie miał ochoty odpowiadać.

Edward Cullen - 2010-04-17 01:00:22

-Chyba masz rację. Ostatnio Cię widziałem na uniwerku. A co Cię tu do nas sprowadza. Wiem, że Cię kiedyś do nas zapraszałem ale nie wiedziałem, że zapamiętasz adres. Po tylu latach. Miło cię widzieć stary. - uśmiechnął się do wampira patrząc uważnie na niego. Po chwili ból w jego kończynach i na piersi zanikał. Edd znów poczuł, że może normalnie oddychać.

Katherine Pierce - 2010-04-17 01:03:06

*Zmrużyła oczy.* Czy możesz przestać nazywać mnie 'młoda'?! *Poprosiła wyniosłym tonem. Nie zachowywała się jak dziecko, bynejmniej nie w każdej sytuacji*

James E. Wilson - 2010-04-17 01:03:06

Zwrócił się teraz do Edwarda.
-Akurat z Nas dwóch to ja miałem lepszą pamięć.
Puścił mu oko, rozbawiony.
-Zapamiętałem adres... byłem w pobliżu, więc postanowiłem się trochę...hmmm.... rozejrzeć.
Wyszczerzył ostre kły w uśmiechu.

-A przestaniesz się tak zachowywać? Bo zaraz zacznę nazywać cię rozwydrzonym bachorem.
Odpysknął jej z przekąsem. Ani trochę nie podobał mu się ton jej głosu. Była młoda. Nawet jak na wampirzyce. Tym bardziej nie powinna zadzierać z kimś o tyle starszym od siebie.

Katherine Pierce - 2010-04-17 01:06:46

*Nie bała się jego.* Boję się... *Syknęła z sarkzmem, wywracając przy tym teatralnie oczami. Dopiero po chwili uważnie rzyjrzała się wampirzycy. Była ładna i wyglądała na osobę, z którą ogłaby się jako taka dogadać*

James E. Wilson - 2010-04-17 01:09:49

Pojawił się za nią znikąd. Chwycił ją za kark odciągając głowę do tyłu.
-A szczerze powinnaś.
Kły zdecydowanie za długie jak na przeciętnego wampira błysnęły w nikłym świetle księżyca. Pełnia od wieków dodawała jego przodkom sił, a i jego ten przywilej nie ominął. Był w stanie znikać i pojawiać się w dowolnym miejscu i rozszarpać silniejszego od siebie. Nie zapominając o mocy zsyłania snu, która była dziedzioczona w jego rodzie.

Rosalie Hale - 2010-04-17 01:10:22

Widząc, że jej brat czuje się dużo lepiej, bez słowa komentarza wyskoczyła prze okno. Po raz pierwszy od dawna znalazła się w jednym pomieszczeniu z kimś, kto nie reagował na jej dziwaczne i dość opryskliwe zachowanie. być może dlatego, że sam po części taki był. Zmęczona analizowaniem czegokolwiek, pobiegła do lasu w pobliżu domu.

Edward Cullen - 2010-04-17 01:13:38

- Czy możecie się wreszcie przestać żreć ze sobą. A i Elizabeth prosiłbym o większy szacunek dla starszych. Jeśli masz się z nami dogadać to zdradź nam kto to cię o nas powiadomił. W końcu niewielu o nas wie. A Rose spokojnie to mój kumpel ze studenckiej ławy. Poznaliśmy się na medycynie Prosperze o ile dobrze pamiętam - powiedział i nagle dotarło do niego co ten powiedział.
- O jakiej krwi mówiłeś? Chyba się przesłyszałem. Wspomniałeś o syntetycznej krwi? To przecież niemożliwe. - dodał będąc w lekkim szoku. Wiedział, że wampir ma niesamowity wręcz umysł ale nie wiedział, że potrafi takie rzeczy stwarzać.

Katherine Pierce - 2010-04-17 01:14:09

*Skrzywiła się pod wpływe bólu, ale jak zawsze nie traciła zimnego rozumu. Przez jego uścisk na karku ledwo mogła się poruszać, ale delikatny ruch dłonią mógł go odepchnąć z niesamowitą siłą, więc tak zrobiła, ale nie chciała deolować pięknie wystrojonej sypialni, więc odsynęła go na taką odległość, by nie mógł zrobić jej nic. Uśmiechnęła się do niego nikle* Nie tylko ty tu masz 'to coś' w sobie. *Rzuciła* Mój... Ojciec. *odpowiedziała Edwardowi noralnym tonem. Gdy wymawiała to drugie słowo, delikatnie się wzdygnęła*

James E. Wilson - 2010-04-17 01:17:17

-Po tylu latach pracy, udało mi się stworzyć coś na kształt ludzkiej krwi, która w żadnym stopniu nie uzależnia. Jest tak samo pożywna... fakt mało smaczna, ale nie gorsza niż zwierzęca.
Uśmiechnął się do niego szeroko. Puścił dziewczynę i usiadł pod ścianą na podłodze.
-Tak Edwardzie. Jeszcze ze studenckiej ławy na medycznym uniwerku. To były czasy...
Westchnął na to wspomnienie.

Rosalie Hale - 2010-04-17 11:49:07

Wskoczyła jak gdyby nigdy nic przez okno. Trzymała dwie pumy w rękach, przyglądając się badawczo nieznajomemu. Być może sama wyglądała teraz dziwacznie, ale nie bardzo się tym przejmowała. Mroczny element historii Edwarda - jak postanowiła nazywać w myślach Prospera - wyglądał na doświadczonego wampira. Blizny na jego ciele..no cóż.. ładne nie były, ale mówiły wiele.
Słysząc o syntetycznej krwi, popatrzyła na niego z zainteresowaniem. To byłoby rozwiązaniem ich problemów.
- A czy ten twój eksperyment jest sprawdzony? - zapytała. - Są jakieś skutki uboczne?

Katherine Pierce - 2010-04-17 11:59:16

Skutki uboczne! *pomyślała zażenowana sensem tego zdania. Czy takie rzeczy nie występowały przypadkiem jedynie w świecie 'żywych'?*

James E. Wilson - 2010-04-17 12:28:48

-Jeżeli skok na wysokie obroty i podniecenie, można nazwać skutkami ubocznymi...
Uśmiechnął się szelmowsko i spojrzał na zebrane w pokoju wampiry.
-Mieszkam niedaleko Forks. Wziąłem ze sobą zapas syntetyku na co najmniej miesiąc. Mogę po nią skoczyc jeżeli chcecie spróbować.

Katherine Pierce - 2010-04-17 12:39:39

Podniecenie. *Skomentowała cicho, parskając przy tym śmiechem. Pewne słowa wywierały na niej dość dziwne wybuchy śmiechu*

Rosalie Hale - 2010-04-17 13:50:35

- Jeśli to pomoże Edwardowi, to bylibyśmy wdzięczni - przyznała. - O ile tylko to rzeczywiście sprawdzona substancja - uśmiechnęła się lekko.
Miała nadzieję, że jej brat nareszcie wyzdrowieje, co z pewnością ucieszyłoby całą rodzinę. I uspokoiło jej wyrzuty sumienia, przy okazji.

James E. Wilson - 2010-04-17 14:23:14

-Oprócz poprawy będzie... -skrzywił się lekko- ...szczęśliwy. Ale nie działa to niestety na wszystkich.
Westchnął i rozpłynął się w powietrzu.

James E. Wilson - 2010-04-17 14:45:17

Na powrót stał w pokoju. Zdjął plecak i wyciągnął z niego zabutelkowaną krew. Spojrzał na Rosalie i z lekkim uśmiechem podał jej pojemnik.
-Może mu to podgrzej. Na zimno smakuje tylko z burbonem.

Rosalie Hale - 2010-04-17 14:50:49

Czy fakt, że była kobietą skazywał ją na ten los? Powstrzymała się od głupich komentarzy, które i tak by niczego nie zmieniły. Miała wrażenie, że z kimś takim jak Prosper nie warto po prostu się spierać. Podejrzliwie zerknęła na podawany przez niego pojemnik, po czym wzięła go i wyszła przez drzwi sypialni udając się do kuchni.

James E. Wilson - 2010-04-17 14:55:50

Uśmiechnął się szeroko, wiedząc jak ja to denerwuje. Usiadł na parapecie i wciąż przyglądał się pomieszczeniu. Rosalie Hale... coś mi to mówi... cholera...
Opuścił głowę starając sobie coś przypomnieć.
Uniósł lekko brwi do góry, wreszcie wiedząc skąd ją zna.
Zgwałcona i zabita... uśmierciła 3... może 4 ludzi... skądś to pamiętam...

Rosalie Hale - 2010-04-17 15:03:52

Weszła do pokoju, niosąc ze sobą pojemnik z przyjemnie ciepłą cieczą. Widząc zamyślonego wampira, próbowała dostrzec w nim coś, co sprawiło, że stał się tak dobrym znajomym Edwarda. Mężczyzna jednak w niczym nie przypominał jej dotąd poznanych nieśmiertelnych. No cóż. Widocznie jeszcze nie wszystko w swoim życiu poznała i zobaczyła. Choćby trzymaną zabutelkowaną krew syntetyczną.
Brutalnie przerwała zamyślenie wampira.
- Gotowe. - rzuciła krótko.

James E. Wilson - 2010-04-17 15:07:34

Uniósł głowę, wyrwany tym krótkim słowem z zamyślenia. Spojrzał na nią, zastanawiając się czy byłaby do tego zdolna.
-Świetnie.
Odpowiedział równie krótko, lecz uśmiechając się ciepło. Spojrzał na krew, która przyjemnie parowała.
-W mikrofalówce?
Zapytał rozbawiony.
-To chyba najlepszy sposób podgrzewania syntetyku.
Odpowiedział ciepło. Nie wiedział czemu był "miły", ale coś mu to wręcz nakazywało. Może zbyt wiele przeszła?

Rosalie Hale - 2010-04-17 15:13:14

Spojrzała na niego podejrzliwie. Zmiana tonu była aż nazbyt zauważalna. Lecz czym wywołana? Nie miała pojęcia, ale nie miała zamiaru pytać. Akurat przed nim nie chciała wyjść na ciekawską. 
Wzruszyła ramionami słysząc jego słowa.
- Nic innego nie przyszło mi do głowy - przyznała uczciwie.
Spojrzała jeszcze raz na ciecz w pojemniku.
- To twój wynalazek? - powiedziała swobodniej, starając się zamaskować zainteresowanie.

James E. Wilson - 2010-04-17 15:19:49

-Yap. Ślęczałem nad tym projektem dobrych kilkanaście lat. Ale jak widać wyszło. I gwarantuje, że działa.
Westchnął lekko, jakby przypominając sobie beztroskie czasy dziecinstwa. Kiedys było prościej...

Rosalie Hale - 2010-04-17 15:23:08

Uniosła jedną brew w geście zdziwienia. Westchnięcie? "Mroczny element historii Edwarda" był doprawdy zaskakującą osobistością. Postawiła pojemnik na szafce nocnej i usiadła pod ścianą.
- Mam taką nadzieję. Jak widać stare znajomości Edwarda czasem się do czegoś przydają. - no tak. I tu wychodzi jej gościnność. Nie mówiąc już nic więcej uśmiechnęła się delikatnie. Być może też przepraszająco.

James E. Wilson - 2010-04-17 15:42:14

Odwzajemnił się miłym, szczerym uśmiechem. Była kobietą, nie tyle nietypową co zaskakującą. Cały czas próbował ją rozgryźć i cały czas mu to nie szło.
-Edward miał sporo znajomych. Tych dobrych... -chwila pauzy na udawaną dramturgie - i tych złych. Jak ja.
Przy ostatnim wyrazie uśmiechnął się szeroko, choć był to teatralny uśmiech, a nie rzeczywiste uczucie.

Rosalie Hale - 2010-04-17 15:49:33

Musiała powstrzymać się od głośnego śmiechu. Zamiast tego lekko wykrzywiła usta, a następnie ponownie mu się przyjrzała. Czy był zły? Nie mogła tego ocenić. Blizny, które widziała świadczyły jedynie o interesującej przeszłości, ale nie mogły jasno powiedzieć co robił. Kim był? No właśnie. Zbyt wiele pytań, na które nie znała odpowiedzi.
- Wątpię, żeby znajomych Edwarda można było zaliczyć do kategorii "złych", jeśli już taki podział wprowadziłeś.- Od kiedy tylko dołączyła do Cullenów nie znała "złego" oblicza Edwarda. Nie chciało jej się wierzyć, że dobrowolnie nawiązał znajomość z kimś złym. Więc Prosper albo przesadzał, albo nie znała brata tak dobrze, jak jej się wydawało.

Katherine Pierce - 2010-04-17 19:01:43

*przez cały czas sidziała cicho w nejciemniejszym kącie pokoju tak, by im się nie narzucać. Po prostu czekała na odpowiedź Edwarda i zamierzała odejść, gdyż nie była zbyt mile widziana w ich towarzystwie. Zastanawiało ją tylko to, dlaczego nie uznają jej, choć praktycznie dziewczyny nie znają! Patrzyła na Edwarda z delikatnym uśmiechem, który jakoś sam przychodził, choć chłopak nie wyglądał najlepiej*

James E. Wilson - 2010-04-17 19:16:44

-Nikt nie twierdzi, że on sam jest zły. Natomiast to ja nawiązałem kontakt z osobą "dobrą".
Skinął głową, unosząc lekko brwi, mając nadzieje, że zauważa tą subtelną różnicę.
Spoglądał na jej piękne, miodowe, oczy zastanawiając się, jak to możliwe że zmieniają kolor wraz, z nasilającym się głodem. Sam u siebie nigdy tego nie zauważył. Pewnie dlatego, że jego podopieczni, świetnie wyszkoleni żołnierze, należący teraz pewnie do sił specjalnych, walczyli i podbijali kolejne tereny, a nie gapili się na swego przywódce jak tępe kołki wbite w ziemie.
Mimowolnie uśmiechnął się do niej ciepło, pomimo wszelkich starań by do tego nie dopuścić.

Rosalie Hale - 2010-04-17 19:40:18

Słuchała go uważnie próbując odkryć, na czym polega specyfika wampira. Bezskutecznie, jak na razie. Odwzajemniła uśmiech, choć trochę mniej pewnie. Nie była przyzwyczajona do takiego traktowania. Najpierw służyła jako chłopiec na posyłki, a teraz na jego twarzy gościł uśmiech.I może nie było w tym nic dziwnego, ale będąc z natury podejrzliwą i nieufną, wolała trzymać dystans.
- Wiem, że Edward do złych nie należy. Ale w jaki sposób zaprzyjaźnił się z kimś złym? - zapytała nie kryjąc już zainteresowania. A może nie powinna była pytać? Dlaczego ją to w ogóle obchodziło? Skupiając się na zadanym przez siebie pytaniu, czekała cierpliwie na odpowiedź.

James E. Wilson - 2010-04-17 19:58:42

Zamyślił się chwilę. Próbował swoją wypowiedź ubrać jakoś ładnie w słowa, tak by było zrozumiale... bo jego mętlik w głowie nie był jasny nawet dla niego.
-Na akademii medycznej... Wszyscy się znają. A szczególnie wampiry trzymają się blisko. Wiadomo... warto mieć gdzieś znajomości... a Edward... no cóż... wiedziałem, że jego ojcem jest Carlisle, więc pomyślałem, że taka znajomość będzie wielce przydatna w moim wypadku.
Wzruszył mimowolnie ramionami, nie wiedząc jak mógłby bardziej przyjaźnie jej to wyłożyć. Sam nie pamiętał jak to było, że się znają.

Katherine Pierce - 2010-04-17 20:03:10

Nara. *Rzuciła oschle i wyskoczyła przez okno*

Rosalie Hale - 2010-04-17 20:06:02

Pokiwała głową na znak, że rozumie. Dziwnie było jej wypytywać go o przeszłość widząc, jak ciężko mu o niej mówić. Zastanawiała się, czy w gruncie rzeczy jest tak zły, jak mówił. Nie mogła mieć pewności, ale nie widziała do tej pory przejawów wrogości. Chociaż mogła to pewnie zawdzięczać Edwardowi i temu, że się znają.
- Co masz na myśli, mówiąc "przydatna"? - zapytała wyłapując to słowo z jego opowieści. Tak, była nadzwyczaj czepliwa. Ciekawe, czy już go tym irytowała, czy nie?

James E. Wilson - 2010-04-17 20:18:54

-Mam na myśli to, że mógł mi pomóc  w projekcie syntetyku... oczywiście wtedy kiedy miałbym kłopoty. Ale jak widać nie doceniłem siebie.
Roześmiał się cicho. Jej mocną stroną było logiczne myślenie i wyłapywanie najważniejszych informacji. Zapewne nie raz jej się to przydało.

Rosalie Hale - 2010-04-17 20:26:20

- Jak widać nie. - kolejny uśmiech. Tym razem bardziej szczery. Ach, ktoś powinien jej kiedyś utrzeć nosa za tą ciekawość. Ale jak tu nie pytać, kiedy ktoś tak intrygujący pojawia się w twoim domu?
- Swoją drogą - ciekawy pomysł. - przyznała. - Efekt nudy u złego wampira? - przekrzywiła głowę na bok, nie mogąc opanować lekkiego uśmiechu, który gościł teraz na jej twarzy.

James E. Wilson - 2010-04-17 20:29:14

-Coś... w tym stylu.
Odwzajemnił się jej, podobnym uśmiechem. Nie wiedział co w niego wstąpiło, ale przynajmniej nie czuł się tak parszywie jak zwykle. Uniósł ponownie brwi do góry.
-Nie wierzysz, że jestem zły?

Rosalie Hale - 2010-04-17 20:37:05

- Nie mam ku temu powodów. - powiedziała. Nie miała pewności, więc nie chciała zapewniać go, że to niemożliwe.  - Nie znam cię, ale wydaje mi się, że ktoś, kto pomaga mojemu bratu, ktoś, kto wymyśla syntetyczną krew, nie może być zły do szpiku kości. - wzruszyła niedbale ramionami.
Ktoś, kto potrafi się uśmiechać w taki sposób. - nie, zdecydowanie nie powinna wypowiadać swoich myśli na głos.

James E. Wilson - 2010-04-17 20:40:18

-Nie masz powodu, bo mnie jeszcze nie znasz.
Nie przestawał się uśmiechać. Jednak odsłonił kołnierzyk swojej koszuli ukazując szereg różnej maści blizn i cięć.
-One nie są tutaj dlatego, że lubię się w nocy pogryźć.

Rosalie Hale - 2010-04-17 20:49:51

Uśmiechała się, do momentu w którym odsłonił blizny. Nie, nie była zaskoczona. Poruszenie było dobrym określeniem opisującym jej stan. Nie spodziewała się, że blizny, które widać było na odsłoniętych obszarach ciała, ciągną się jeszcze dalej. Widok może i nie był przyjemny, ale nie tym się w tej chwili przejmowała. Fakt, ile ten wampir wycierpiał.. No cóż. Jeśli spodziewał się, że zerwie się teraz do ucieczki, mylił się. Jakkolwiek udało mu się wywrzeć na niej wrażenie.
Nie bardzo wiedziała, co powiedzieć.
- No proszę. - mruknęła wreszcie. - Doświadczenie i groza aż z ciebie kipią. - powiedziała bez odrobiny złośliwości. - Miałeś zapewne interesującą przeszłość. - uśmiechnęła się niepewnie nie wiedząc, na ile może sobie pozwolić.

James E. Wilson - 2010-04-17 20:55:35

Parsknął śmiechem na jej słowa. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał.
-Podróżowałem po świecie i zabijałem. Sam byłem w stanie wykończyć krajowe gangi wampierzy, poczynając od Polski, a kończąc na Miami. Robiłem to... bo...
Zastanowił się. Nie znał chyba prawidłowej odpowiedzi.
-By, ukoić ból.
Przełamał się w końcu. To była najbardziej prawdopodobna odpowiedź.

Rosalie Hale - 2010-04-17 21:01:47

Ach.
Więc sam podał powód. Jeśli tylko sam w niego wierzył, była w stanie go zrozumieć. Tylko dlaczego daje jej możliwość zapytania? I czy jeśli to zrobi - przekroczy granicę? Cholerna skłonność do analizy wiecznie utrudniała jej życie. A niech tam. Najwyżej wyrzuci mnie przez okno . Pocieszona własnymi myślami zapytała, mimo wszystko.
- Ból? - tak, tyle wystarczyło, by zrozumiał. Inne pytania były niepotrzebne. I zbyt trudne chyba.

James E. Wilson - 2010-04-17 21:08:21

Przymknął powieki i opuścił głowę.
-Tak.
Wyrzucił tylko tyle z siebie. Zebrał sie w sobie. Po chwili postanowił szarpnąć się na wyjaśnienia.
-Ból... po stracie człowieczeństwa...
Zakończył tą wypowiedź. Uniósł głowę do góry i spojrzał na nią. Na jego ustach mignął, niewyraźny uśmiech. Bardziej dla niej niżeli dla niego.

Rosalie Hale - 2010-04-17 21:17:30

Nie istnieją słowa, które mogłyby opisać jak dziwacznie się teraz poczuła. To, co powiedział delikatnie mówiąc, wytrąciło ją z równowagi. Bo czy nie mówił o niej samej?
Była w szoku, bo przecież mało kiedy spotykała wampiry, które naprawdę tego żałują. A jego oczy mówiły tak wiele.  Uśmiechnęła się? Nie, raczej nie. Ale doskonale rozumiała co miał na myśli. I nie wiedziała, jak go o tym poinformować. Czy była w ogóle taka potrzeba?
- Człowieczeństwo. - powtórzyła za nim jak echo. - Pogodziłeś się już z tym? - to interesowało ją najbardziej.

James E. Wilson - 2010-04-17 21:22:39

Patrzył teraz prosto w jej miodowe oczy. Wiedziała coś o tym. Aż nad to dobrze.
-Nie pogodziłem się. Z tym nie można tak po prostu się pogodzić... to nie blizna czy kalectwo z którym da się żyć... to trwała żądza krwi. Mordu.
Jego twarz wykrzywił, ledwie zauważalny grymas bólu. Nie lubił o tym mówić. Nawet myśleć.

Rosalie Hale - 2010-04-17 21:27:50

Nie wytrzymała tym razem jego spojrzenia. Patrzył zbyt.. przenikająco jak na nią. Nie chciała już drążyć tego tematu, ale musiała się dowiedzieć paru ważnych rzeczy. No, chyba, że sam to przerwie.
- Mordu na kim? - zapytała łagodnie.

James E. Wilson - 2010-04-17 21:31:55

-Wampirach... wilkach.
Odpowiedział bez namysłu, wciąż wpatrując się w jej oczy. Chciał być szczery. Jak miała uciekać, niech to robiła póki mogła.
Zerknął na Edwarda, leżącego na łóżku.

Edward Cullen - 2010-04-17 21:33:11

- Prosper. Wiedziałem, że jesteś niezwykły ale to co tu usłyszałem trochę zmieniło mój pogląd na twoją sytuację i nasze poznanie. Ja pamiętam to doskonale. W końcu gdyby nie ty nie wiem jakby się potoczyło moje życie i czy w ogóle bym żył. - powiedział półprzytomnym głosem. Fakt był zmęczony lecz bardziej z utraty krwi niż z bólu.

Rosalie Hale - 2010-04-17 21:37:46

No tak. A Edward słuchał całej tej rozmowy. I jej myśli, o ile był na tyle silny. wstała z podłogi i wzięła do rąk pojemnik z syntetyczną krwią. Podała ją bratu.
- Pij, powinno ci pomóc. - usiała w nogach łóżka. Zerknęła na Prospera. Nie powiedziała jednak nic. Nie dlatego, że ją przerażał. Po prostu uznała, że nie powinna wpychać swoich niekoniecznie mądrych słów w wypowiedź Edwarda. Jakby nie było - to ich przeszłość, w którą ona wdepnęła w mało subtelny sposób.

James E. Wilson - 2010-04-17 21:46:47

Jego wzrok powrócił na Rosalie.
-A więc opowiadaj Edwardzie, bo sam jestem ciekawy.
Usmiechnął się do niej lekko, wiedząc, że może nie tyle jest ciekawa, co nie wypada jej pytać.

Edward Cullen - 2010-04-17 22:01:32

- No więc, jeśli tego nie pamiętasz chyba muszę Ci odświeżyć pamięć. - powiedział i przyjął pojemnik z rąk siostry. Powąchał i lekko się skrzywił. Ciecz nie pachniała zachęcająco ale co tam był skłonny to przełknąć. Wziął jeden łyk dziwnego płynu i omal się nie zakrztusił. Przełknął jednak dzielnie.
- No cóż pewnego słonecznego dnia jak zwykle nie poszliśmy na wykłady. Siedzieliśmy w pokoju i rozprawialiśmy o tej sztucznej krwi. Nagle drzwi się otworzyły i wpadł do pokoju nasz opiekun roku. Spojrzał na nas groźnym wzrokiem i siłą wygonił na zajęcia. Popatrzyliśmy po sobie i zaczęliśmy się ubierać jak na Syberię. W końcu nasz opiekun wyprowadził nas zniecierpliwiony naszym jak to określił guzdraniem się. Wyciągnął mnie na słońce a ja nie zdążywszy zakryć twarzy przed jego tarczą próbowałem się skryć w cieniu. Niestety jakiś zabłąkany promień padł na moją skórę i zalśnił na niej. Opiekun wypchnął mnie siłą na słońce i wtedy moja skóra rozświetliła się. Wiedział, że nie jestem człowiekiem i czym prędzej zabrał mnie do dziekana by mu o tym powiedzieć. Razem ustalili, że dowiedzą się kim jestem tak czy owak. Robili mi różnie testy i gdy... - zawiesił głos i spojrzał na Prospera - ...już mieli mnie poddać działaniu kołka ty się zjawiłeś. Wiem tylko, że zabrałeś mnie do pokoju i szybko zamknąłeś drzwi. Wiesz, że nie byłem w najlepszym stanie. - wziął znów długi łyk tej dziwnej cieczy i zamilkł na dłużej. Miał nadzieję, że Prosper lepiej pamięta co zdarzyło się potem.

James E. Wilson - 2010-04-17 22:11:49

Westchnął przypominajac sobie tamten dzień. Niestety pamiętał go, aż za dobrze.
-To nie był koniec... Wiedzieli, że nie tylko Ty jestes inny. Nagonka jaka utworzyła się przed uniwerkiem była zdumiewająca... Ci wszyscy ludzie chcą nas zabić? Pamiętam to pytanie... Mogliśmy ich rozszarpać, ale to by pogorszyło sprawę. Kazałem Ci uciekać, ale oczywiscie nie posłuchałeś... albo nie byłeś w stanie. Ukryliśmy się w jednej z sal wykładowych...
Przerwał próbując sobie przypomnieć... ale nie mógł. Gdy był pod wpływem bardzo silnych bodźców zatracał swe człowieczeństwo. Po tego typu incydentach pozostawała jedynie czarna dziura w życiorysie.
-Dalej nie pamiętam co się działo. Pierwszą rzeczą jaką pamiętam to liczne rany i ciemny hangar...

Edward Cullen - 2010-04-17 22:22:53

- No cóż wywiązała się krwawa jatka. Wybiegliśmy razem z sali bo czuliśmy jak nas osaczają coraz bardziej. Byli uzbrojeni w broń palną i noże. Gdy wybiegaliśmy jeden z nich strzelił i rozharatał mi bark. Po czym wściekły rzuciłem się na ludzi i zacząłem z nimi walczyć. Ty przyłączyłeś się w mgnieniu oka. Stawialiśmy tym ofermom niezły opór do czasu. Obaj byliśmy skrwawieni i ciężko poranieni Ale wydostaliśmy się na korytarz. Biegliśmy razem potykając się co jakiś czas. Wypadliśmy na ulicę pełną starych magazynów i jakichś dziwnych hali niewiadomego pochodzenia. Pogoń była coraz bliżej. Dotarliśmy do jakiegoś hangaru ostatkiem sił. Tyle pamiętam z tej ucieczki. Dalej mam ciemną plamę. - mówił popijając dziwnie pachnący i smakujący płyn. Po chwili spojrzał na nich z dziwnym wyrazem twarzy.
- Powiedzcie mi co to jest. Nie smakuje jak krew zwierzęca. - dodał i nagle zakołowało mu się w głowie.

James E. Wilson - 2010-04-17 22:31:36

-To tak ja się tam znalazłem...
Uśmiechnął się wesoło. Wreszcie miał jakiś obraz na to co się wtedy działo, a nie zwykła pustka.
-Bo to nie jest krew zwierzęca. Tylko rybia.
Rzucił sarkastycznie.
-To syntetyk geniuszu. Jesteś pierwszym wampirem poza mna, który jej próbuje. No dobra. Nie pierwszym.. ale drugim.
Wyszczerzył się w uśmiechu.
-Zawroty głowy za chwilę miną. Twój organizm przestawia się na syntetyk. W ciągu paru minut wrócisz do formy. Nawet więcej niż do formy.

Edward Cullen - 2010-04-17 22:37:02

- A więc tak smakuje Twój wynalazek. No przyznam, że jesteś niezłym wynalazcą. - stwierdził patrząc z podziwem na kumpla.
- A naszej dalszej opowieści to jeszcze nie koniec. Wiesz to, że się tam znaleźliśmy było połową sukcesu. Ludzie się pogubili a my oboje zapadliśmy w ciemność. Nie wiem co się dalej działo bo jak się ocknąłem to Ciebie nigdzie nie mogłem znaleźć. Postanowiłem więc posiedzieć tam parę dni by to całe zamieszanie ustąpiło. Tylko tyle pamiętam bo później miałem jakieś przebłyski lasu czy czegoś. Ale nie wiem ani jak się tam znalazłem ani co się ze mną działo. - dodał patrząc na Prospera czekając dalszych wyjaśnień.

James E. Wilson - 2010-04-17 22:45:17

Przypominał sobie powoli kolejne doby po tym zajściu.
-Musiałem zdobyć jedzenie. Byłem na skraju wyczerpania, a ktoś musiał Nas obu z tego wyciągnąć. Pobiegłem parę kilometrów na zachód, z dala od cywilizacji. Tak jak się wtedy spodziewałem, napotkałem stado jeleni. Długo nie pożyły, ale jeden dał mi dość siły by pozostałe donieść do drewnianej, opuszczonej chaty. Tam właśnie je zostawiłem i wróciłem z powrotem po Ciebie. Nie było z Tobą najlepiej, ale udało mi się Cię zawlec do chaty i uzdrowić. Podałem Ci krew i następną dobę jakoś przeczekaliśmy... ale wciąż nie pamiętam co było z tą nagonką. Kojarzę tylko, że Nas znalazła.... trafiłem chyba w ich łapy...?
Zapytał nie będąc całkowicie pewien, czy to faktycznie się wydarzyło.

Edward Cullen - 2010-04-18 14:22:27

- Nie trafiłeś w ich łapy. Uporaliśmy się z nagonką. Zabiliśmy wszystkich lecz później musieliśmy uciekać. Wiesz jak to wyglądało. Trupy zwierząt i ludzi leżące razem w opuszczonej szopie. Po kilku miesiącach wróciliśmy na akademię i oboje skończyliśmy uczelnię z wyróżnieniem. I to cała historia. - dokończył opowiadanie i spojrzał na Prospera.
- Cieszę się, że znów Cię widzę. Mam nadzieję, że zostaniesz z nami trochę dłużej niż tylko parę dni? - zapytał. Sztuczna krew zaczynała działać. Jego ciało przeszył dreszcz bólu lecz zaraz potem wszystko ustało. Edd czuł się jak nowo narodzony.

Rosalie Hale - 2010-04-18 14:29:49

Słuchała opowieści mężczyzn w milczeniu. Obrazy, które pojawiały się w jej głowie za sprawą ich słów tworzyły mroczną historię, która chyba nie była przeznaczona dla postronnych. Siedząc na łóżku, objęła swoje kolana rękoma, przyglądając się to jednemu, to drugiemu – w zależności od tego, któremu przypominały się poszczególne części układanki, jaką było kiedyś ich życie. Zastanawiała się, czy nie przeszkadza im to, że ona tego słucha. Nie pytała o jakieś pozwolenie, bo nie miała tego w zwyczaju, ale z drugiej strony – nikt jej nie wyprosił, więc pewnie mogła zostać.
Więź, która łączyła mężczyzn była bardzo wyraźna i pomimo( przynajmniej tak jej się wydawało), odmiennych charakterów, potrafili się dogadać.
Widząc, że Edward wygląda znacznie lepiej, uśmiechnęła się mimowolnie. A jednak działa.
Słysząc pytanie zadane przez brata, skierowała spojrzenie na drugiego wampira, oczekując jakiejś odpowiedzi.

James E. Wilson - 2010-04-27 13:20:33

-Powiedzmy, że troche dłużej. Mam domek nie daleko. Tam się zatrzymałem na jakiś czas. Sam nie wiem ile... może faktycznie się tu osiedle...
Snuł swoje dziwne plany, zastanawiając się, co jest właściwie w okolicy. Zdążył póki co obejrzeć Seattle, ale ten rezerwat nie daleko wydawał się równie interesujący. Jedyny problem był w tym, że wyczuwał zmiennokształtnych z którymi raczej nie był za pan brat.

Bella Cullen - 2010-04-27 20:56:35

Wskoczyła do sypialni przez okno. Popatrzyła na wszystkich i nic nie mówiąc usiadła w kącie z książką. Zaczęła czytać.

Rosalie Hale - 2010-04-27 21:01:35

Była odrobinę zaskoczona. Myślała, że wampir wyśmieje pytanie Edwarda, albo zaprzeczy stanowczo. Bo czego ktoś taki jak on miał szukać w Froks i okolicach? Ktoś taki, to znaczy jaki? Sama nie wiedziała. Ale istniało duże prawdopodobieństwo, że znudzi się tym miejscem bardzo szybko. A może po prostu go nie znała.
Uśmiechnęła się na myśl o tym, jak taki wampir może spędzać czas wolny. I o reakcji tych zapchlonych kundli z La Push.
- Sfora na pewno się ucieszy - powiedziała wyraźnie zadowolona, że być może wyniknie z tego coś więcej. Nie dążyła do konfliktu, ale mała afera jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła.

James E. Wilson - 2010-04-30 15:14:29

Uniósł brwi do góry. Zastanowił sięteraz poważnie nad tym pomysłem... i uznał go za świetny. Powiedział więc to co myślał:
-Uważam to za świetny pomysł.
Teraz z kolei zmarszczył brwi, gdyż jego ton brzmiał bardziej plastykowo i wymuszenie, niż się tego spodziewał.
Uśmiechnął się więc lekko, nadając tej wypowiedzi żartobliwy kierunek.
-Przejdę się do nich.

Spojrzał na nowoprzybyłą wampirzyce. Zlustrował ją wzrokiem jak to miał w zwyczaju. Zmrużył oczy, lecz bez słowa zniknął z pokoju.

Bella Cullen - 2010-04-30 19:29:17

Przerwała czytanie czując na sobie czyiś wzrok. Gdy spojrzała na obserwującego ją mężczyznę patrzyła na niego przez chwilę po czym on wyszedł, a ona wróciła do książki.

Rosalie Hale - 2010-05-01 13:16:20

No tak. Nie spodziewała się tego. Czasem naprawdę nie powinna wypowiadać swoich myśli na głos. Nie miała pojęcia, dlaczego James z taką chęcią postanowił odwiedzić te kundle z La Push. Nie znał ich w końcu.. Czyżby w jego życiu spotkał się już z kimś takim? Widocznie tak. I najwyraźniej również nie przepadał za zmiennokształtnymi. Przez chwilę nawet miała ochotę udać się za nim i najzwyczajniej w świecie poobserwować, jak będzie wyglądała reakcja Sfory na widok tego wampira, ale ostatecznie uznała, że raczej nie powinna. Skoro ubzdurał sobie, że złoży im wizytę, to niech robi to sam w spokoju. Miała nadzieję, że jej skutki pozna już niedługo.
Tymczasem dostrzegła zaczytaną Bellę. Mało co szlag ją nie trafił, kiedy zobaczyła, z jakim spokojem zajęła się czytaniem przygłupiej książki. Przecież Edward był ranny! Ledwie udało mu się przeżyć, a ona siedziała jak gdyby nigdy nic i nawet się słowem nie odezwała! Tak, zirytowało to ją trochę. Tak jak obiecała sobie i Edwardowi, była jednak dla jego małżonki miła.
- Witaj, Bello - odezwała się do niej uprzejmie. - Jesteś dziś dziwnie milcząca.

Bella Cullen - 2010-05-01 20:33:35

Znów oderwała sie od ksiazki.
-Witaj Rosalie- powiedziała uprzejmie.
-Wydaje ci się.- powiedziała z uśmiechem i wróciła do lektury.

Rosalie Hale - 2010-05-01 20:43:42

Jasne, wydaje mi się. To, że jestem blondynką, nie znaczy jeszcze, że idiotką - pomyślała niezadowolona. Ponieważ jej irytacja przybierała na sile, postanowiła opuścić pokój. Spojrzała na Edwarda.
- Zostawię was teraz samych, na pewno macie teraz sporo do omówienia - powiedziała ze zrozumieniem w głosie. - Odwiedzę cię potem, zobaczyć jak tam działa krew syntetyczna.  Do zobaczenia - mruknęła jeszcze i wyszła z ich sypialni. Miała teraz chwilę dla siebie.

Bella Cullen - 2010-05-02 15:34:44

Spojżała na Edwarda pytająca.
-O co chodzi? Jaka krew syntetyczna? Co się tutaj dzieje?- zasypywała go pytaniami.

Bella Cullen - 2010-05-07 20:08:54

Westchnęła cieżko.
-Nie chcesz to nie mow.- wstała pocałowała go i wyszła.

https://magicalshoes24.com/ zmniejszanie zdjęć gif Międzyzdroje http://wycinkadrzew.bydgoszcz.pl